Nigdy nie zgodzę się z nieewangeliczną zasadą "cel uświęca środki", która niestety stała się ostatnio normą postępowania polityków. Stosowanie tej zasady świadczy o tym, że nie liczą się oni z etyką" - mówi Dziennikowi biskup Tadeusz Pieronek. I krytykuje rządzących za sposób sprawowania władzy.
- Z punktu widzenia moralnego ma nawet taki obowiązek. - Lewica, np. SLD, ma w programie rozszerzenie dostępności aborcji czy prawne uznanie związków homoseksualnych, co jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Dla lewicy księża krytykujący ich program mieszają się do polityki. Wydaje się, że konflikt jest tu nieunikniony. - Kościół ze swoim nauczaniem istniał wcześniej niż partie lewicowe. Problem polega na tym, że oni wprowadzają do programu politycznego kwestie moralne. My nie możemy się oglądać na zarzuty lewicy i nie głosić nauki Kościoła. Będziemy to robić w każdym czasie, niezależnie od kampanii wyborczej. Jeśli pies nie szczeka, jest złym psem, jeśli pasterz nie ostrzega przed wilkiem, jest złym pasterzem. Św. Augustyn w homiliach o posłudze biskupów jasno podkreślał, że mamy obowiązek reagować na zło. - Jak ksiądz biskup ocenia programy partii startujących do parlamentu? - To one mają jakiś program? Nie słyszałem żadnego. Docierają do mnie hasła, że będziemy mieli np. Polskę solidarną, bez korupcji. Świetnie, chciałbym, aby tak było, ale mam obawy, czy ci, którzy takie hasła głoszą, będą w stanie wprowadzić je w życie. Dotychczas tego nie potrafili. - Jak się księdzu biskupowi podoba obecna kampania wyborcza? - Nie podoba mi się, bo obraża mnie jako obywatela. Jak mogę mieć zaufanie do człowieka, który w czasie kampanii został obnażony, opluty, zniszczony. Taką metodę stosują obecnie wszystkie partie. A przecież któryś z tych niszczonych ludzi zostanie potem moim przywódcą. Społeczeństwo będzie kierowane przez człowieka, który, słusznie czy nie, został znieważony, któremu odebrano dobre imię. Takie praktyki to zło dla obywatela. Dobro, i to na krótką metę, jest tylko dla partii i osoby, która wygrywa. Nie chcę mieć przywódców, którzy dochodzą do władzy przez gnojenie przeciwników. Nie akceptuję kampanii na haki, to nieetyczne. - A przeciąganie polityków czy członków ich rodzin do innej partii? - To jeden z elementów złej kampanii. Jeśli przeciąga się kogoś w zamian za jakieś korzyści, np. miejsce na liście wyborczej czy stanowisko, to można to określić mianem przekupstwa, czyli po prostu korupcji. Jeżeli ktoś głosi hasła walki z korupcją, a sam ją uprawia, to jak mam mu wierzyć? - A czy Kościół jest wciągany do polityki, wykorzystywany w tej kampanii? - Oczywiście, że jest. Wobec biskupów i niektórych księży politycy stosują różnego rodzaju naciski, namowy, obietnice, licząc na ich poparcie. Niektórzy politycy twierdzą, że ich partia jest najbliżej Kościoła i tylko ona dba o jego sprawy. To są stwierdzenia niedopuszczalne i nieprawdziwe. Oni traktują Kościół instrumentalnie, jako element politycznej gry. U niektórych polityków widać ostatnio jakieś niezwykłe ożywienie religijne, np. pojawiają się na Jasnej Górze. Oczywiście mogą tam przyjeżdżać, nawet cały Sejm może się ustawić na jasnogórskich wałach, ale po to, aby się modlić, a nie w celach politycznych. - Jakie ma ksiądz biskup oczekiwania wobec nowego rządu i parlamentu? - Chciałbym, abyśmy wreszcie znormalnieli. Abyśmy nie musieli żyć tym, co się dzieje w danej partii, doświadczać tych wszystkich stresów, które przeżywa jakaś partia, zdobywając władzę i trzymając ją za wszelką cenę. Partie niech sobie żyją własnym życiem, a społeczeństwu niech dadzą święty spokój. Niech nie fundują nam nieustannych kataklizmów. Mamy prawo do życia w spokoju. - A czy jest jakieś ugrupowanie, które może księdzu biskupowi ten spokój zagwarantować? - Nie dam się złapać i nie powiem, na kogo będę głosował, bo byłoby to złamanie przez duchownego autonomii sfery politycznej.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.
Mieszkańców Ukrainy czeka trudna zima - stwierdził Franciszek.
W III kw. br. 24 spółki giełdowe pozostające pod kontrolą Skarbu Państwa zarobiły tylko 7,4 mld zł.
Uroczyste przekazanie odbędzie się w katedrze pw. Świętego Marcina w Spiskiej Kapitule na Słowacji.