Niektórzy publicyści grają Kościołem w Polsce. I uważają się przy tym za najwierniejszych jego synów. Taki przypadek stanowi redaktor Tomasz P. Terlikowski - pisze w Rzeczpospolitej rzecznik prasowy abp. Dziwisza ks. Robert Nęcek. Odpowiada mu publicysta Rzeczpospolitej.
Ks. Nęcek napisał: W czasie kampanii wyborczej milczałem, ale dziś chcę się podzielić smutną refleksją. Z wielką zadumą i rosnącym smutkiem przeczytałem teksty redaktora Tomasza P. Terlikowskiego „Kardynał Dziwisz i Donald Tusk” zamieszczony w jego blogu 18 października 2007 roku i „Kościół wciągnięty w partyjną wojenkę” zamieszczony 24 października na łamach „Rzeczpospolitej”. Moje zniechęcenie wynika z zafałszowania i jednostronnego ukazania faktów. Autor w bezwzględny sposób recenzuje spotkania metropolity krakowskiego w czasie tegorocznej kampanii wyborczej i snuje tezy o uwikłaniu pasterza Kościoła w bieżącą politykę. Ale zostawmy styl pracy głównego recenzenta działań Kościoła katolickiego w Polsce. Zastanówmy się raczej nad zarzutami. Otóż redaktor Terlikowski stwierdza, że kardynał Stanisław Dziwisz, spotykając się z szefem Platformy Obywatelskiej Donaldem Tuskiem w przeddzień wyborów, zlekceważył zasady nieangażowania się politycznego Kościoła katolickiego w kampanię. Z tego zaś wynika, że od teraz wszystkie zarzuty kierowane w tej sprawie do Radia Maryja można będzie traktować nie jako wyraz duszpasterskiej troski o jedność Kościoła, ale jako atak na środowisko, które wspiera polityków niemiłych kardynałowi. Można byłoby się z tym zgodzić, gdyby nie fakt, że dzień wcześniej metropolicie krakowskiemu wizytę złożyli przedstawiciele PiS – minister sportu i turystyki Elżbieta Jakubiak i minister koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann, a jeszcze wcześniej w Krakowie przebywała pani wicepremier Zyta Gilowska. W tym czasie byli również obecni przedstawiciele PSL, nie mówiąc o wrześniowej wizycie szefa Bundestagu i przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Niestety, o tych spotkaniach nie ma wzmianki w soczystych tekstach redaktora „Rzeczpospolitej”. Dziwne, że wielu dziennikarzy o tych faktach wiedziało, a jedynie redaktor Terlikowski był niedoinformowany. Inne zarzuty pana redaktora dotykają historii. Autor stwierdza, że kard. Dziwisz promował jedną partię (PO), głosząc dla niej słynne rekolekcje w Łagiewnikach. Otóż takie stwierdzenie mija się z prawdą. Metropolita nie głosił żadnych rekolekcji. W 2005 roku wygłosili je dwaj krakowscy księża – ks. prof. Jacek Urban i ks. prof. Grzegorz Ryś. Natomiast 20-minutowe spotkanie na ul. Franciszkańskiej 3 odbyło się na wyraźną prośbę samych posłów. Należy jednak pamiętać, że nie tylko ta polityczna formacja przybyła z delegacją na spotkanie do domu arcybiskupów krakowskich. Innych spotkań z politykami było w okresie ostatnich dwóch lat bez liku. Ale chcemy zapytać: czy autora znowu opanowała „twórcza” amnezja? Najśmieszniejszy zarzut dotyczy rzekomego poparcia kandydatury Hanny Gronkiewicz-Waltz na stanowisko prezydenta Warszawy. Pan Terlikowski pisze: „kardynał Dziwisz wsparł kandydatkę na prezydenta Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz, wykorzystując do tego autorytet Jana Pawła II”. Na czym ma polegać kardynalskie poparcie wykorzystujące autorytet papieża w wyborach na urząd w Warszawie? Nie jest tajemnicą, że Jan Paweł II darzył wielką sympatią dwie damy z kręgów polityki o tym samym imieniu – Hannę Gronkiewicz-Waltz i Hannę Suchocką. Niejednokrotnie dawał temu wyraz w Watykanie, podkreślając ich zasługi dla spraw ojczyzny i szacunek, jakim się cieszą na arenie międzynarodowej. Słyszałem już o tym, gdy studiowałem w Rzymie. Czy więc ta „krucjata” publicysty wobec jednej z nich ma sens? Czy jego sądy nie są wypowiadane pochopnie? Czy źródła, z których korzysta, nie są podtrute emocjami i określonymi wyborami ideologicznymi?
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.