Zamiast pełnego hipokryzji doskonalenia "aborcyjnego kompromisu" konieczna jest debata, co naprawdę zrobić z przerywaniem ciąży. Moim zdaniem trzeba przywrócić Polkom prawo wyboru - napisał w Gazecie Wyborczej Piotr Pacewicz.
9. Mapa nikogo nie przekona, ale pokazuje na cywilizacyjny trend: kraje rozwinięte i demokratyczne mają łagodniejszą ustawę. Czy Polacy o tym wiedzą? Chyba nawet nie chcą wiedzieć. Prawdziwa debata o aborcji wywołuje bowiem lęk i zniechęcenie. Także dlatego, że głos Kościoła jest tu tak kategoryczny. Posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska: "W konsekwencji nie do końca przemyślanego ruchu rzecznika praw obywatelskich zaczyna się dyskusja, która nikomu nie jest potrzebna". Inny poseł PO Damian Raczkowski: "status quo jest satysfakcjonujące". Chyba dla posła. I dla "Dziennika", który poucza "Gazetę" i mnie osobiście, bym "nie fałszował listy polskich priorytetów i nie szmuglował do niej religijnych i ideologicznych wojenek". "Dziennik" chce z Polakami zajmować się "emeryturami, autostradami, podatkami i tym podobnymi przyziemnymi kwestiami", co rozczaruje każdego, kto pamięta, jak niedawno ogłaszał Polakom nieziemskie wprost radości, jak np. "Koniec Polski Kiszczaka i Michnika". Wielu komentatorów sprowadza kwestię do sporu lewica - prawica i fascynuje się tym, że krytyka zakazu aborcji to np. "walka LiD o przetrwanie". Media w Polsce nie mogą się wyrwać z niezdrowej fascynacji polityką, każdy temat widzą jako partyjną grę. Towarzyszy temu fałszywa świadomość, że mamy aborcyjny "kompromis". Nie. Mamy zakaz aborcji i aborcyjne podziemie, które wyszło na powierzchnię, i trzeba przymykać oczy, by go nie dostrzec. Kiedyś nawet "Gazeta" uważała, że spór o aborcję trzeba odłożyć, bo są ważniejsze sprawy: transformacja ustrojowa, wejście do NATO i UE. Ale to wszystko się już udało. Czas porzucić wygodną hipokryzję, do której się przyzwyczailiśmy: że prawo mamy czyste jak łza, a kobiety jakoś to sobie po cichutku załatwią. Dyskusja jest potrzebna, choć wiadomo, że kompromis z tego się nie urodzi, strony sporu pozostaną przy swoim. Co oznacza, że - jak na demokrację przystało - w perspektywie kilku lat czeka nas referendum. Takie jak w katolickich Włoszech (1981) i Portugalii (2007), gdzie wygrała zgoda na aborcję, czy w Irlandii (gdzie w 1992 r. wygrał kategoryczny zakaz). 10. Bo w sprawie aborcji jesteśmy skazani na albo-albo. Prawnie: Albo kobieta ma prawo do aborcji - pod pewnymi warunkami - a państwo jej w tym pomaga. Ostatecznie to ona ocenia swoją sytuację i podejmuje decyzję. Albo aborcja jest zakazana, z kilkoma wyjątkami, które państwo określa i sprawdza, czy miały miejsce. Na te warunki - jak komplikacje zdrowotne czy gwałt - kobieta nie ma wpływu. Światopoglądowo: Albo zarodek jest już człowiekiem; niektórym z nas wystarczy argument, że każdy z nas kiedyś taki był. Albo jest po prostu zapłodnioną komórką przyklejoną do ściany macicy, która często zresztą ginie w sposób naturalny. Albo to ludzki byt odrębny, albo fragment kobiecego organizmu. 11. To nie znaczy, że należy wyostrzać różnice. Powszechna jest zgoda, że aborcja jest czymś złym. Nikt też nie kwestionuje, że zarodek jest początkiem życia człowieka. Każdy się zgodzi, że aborcja to inny zabieg niż operacja wyrostka robaczkowego. Ciągłość życia nie oznacza, że wszystkie jego formy musimy tak samo traktować. Nawet w owym orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z 1997 r., które usprawiedliwiło zaostrzenie ustawy za czasów AWS, mowa, że człowiek zaczyna się od poczęcia, ale - uwaga! - to "nie wyklucza różnej intensywności ochrony prawnej w rozmaitych fazach rozwoju". Otwiera to furtkę do usankcjonowania prawem odrębności pierwszych 10 czy 12 tygodni życia płodowego. Kiedy życiu płodu nadać status w pełni ludzki? Racjonalnie tego nie rozstrzygniemy, ale jakąś decyzję każde państwo de facto podejmuje. Dlatego uważam za nieuchronne i w Polsce różnicowanie poglądów, debatę, agitację na rzecz "wyboru" i "życia". Wreszcie - referendum.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.