Części środowisk opiniotwórczych już nie zadowala model relacji państwo - Kościół wypracowany w latach 90. Irytuje je, gdy Kościół zajmuje stanowisko w sprawach publicznych, a zwłaszcza gdy formułuje oczekiwania względem państwa - napisał w Gazecie Wyborczej Aleksander Hall.
Niedawne wypowiedzi hierarchów kościelnych postulujące wprowadzenie religii jako przedmiotu nieobowiązkowego na maturze, a zwłaszcza stanowisko Episkopatu potępiające zapłodnienie metodą in vitro wywołały nie tylko ripostę ze strony SLD - znów przestrzegającego przed groźbą ustanowienia w Polsce państwa wyznaniowego - ale także wiele krytycznych reakcji w publicystyce - przypomina Hall. - Formułowali je nie tylko dziennikarze o poglądach lewicowych i liberalnych, ale także ci przyznający się do poglądów prawicowych. Krytyczny ton dominował na łamach Dziennika. Także ostrożniejszy w swych sądach Tomasz Wołek na łamach Gazety stwierdził: Kościół się pogubił. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z ofensywą Kościoła naruszającą nasz model relacji państwo - Kościół, który ukształtował się między uchwaleniem przez Sejm ustawy antyaborcyjnej w 1993 r. a wejściem w życie nowej konstytucji i ratyfikowanie konkordatu w latach 1997-98? Jestem przekonany, że żadnej ofensywy Kościoła zmierzającej do naruszenia status quo w relacjach z państwem nie ma - stwierdza Hall. - Już bliższa prawdy wydaje mi się teza, iż Kościół się pogubił. Nie mam jednak na myśli całego Kościoła rozumianego jako wspólnota wiernych ani Episkopatu Polski in gremio, ale niektórych biskupów i księży. Kościół pozostaje w Polsce zarówno potężną liczebnie wspólnotą wiernych, jak i instytucją cieszącą się znaczącym autorytetem. Jednak ostatnie lata nie były dla niego najlepsze, były raczej czasem defensywy, niż ofensywy. Cztery czynniki są tu szczególnie istotne - uważa publicysta. Po pierwsze, w naszym Kościele jest szereg postaci cieszących się autorytetem, ale nie ma już autorytetu nadrzędnego, uznawanego przez wszystkich, jak było w czasach prymasa Stefana Wyszyńskiego i w czasach Jana Pawła II. Zgoda biskupów w sprawach doktrynalnych nie oznacza wspólnoty poglądów w kwestiach ideowo-politycznych i społecznych. Wśród biskupów i księży mamy całą gamę stanowisk i sympatii politycznych, a punkty skrajne są bardzo od siebie odlegle. Bez wątpienia zróżnicowanie to dowodzi, że żyjemy w państwie demokratycznym, w którym Kościół nie jest już oblężoną twierdzą. Jednak również bez wątpienia duża część wiernych tęskni za Kościołem, którego prymas czy przewodniczący Konferencji Episkopatu był także przewodnikiem w sprawach publicznych. Po drugie, Episkopat jest wyraźnie podzielony w sprawie Radia Maryja. Skutkiem tego podziału jest utrzymywanie status quo. Radio Maryja nie jest przy tym marginalnym zjawiskiem w polskim Kościele - wyraża jego znaczący nurt. Można zrozumieć biskupów obawiających się zrażenia słuchaczy radia i narażenia się zwolennikom politycznego przesłania księdza Rydzyka. Za tę ostrożność Episkopat płaci jednak cenę. Dla wielu katolików, nie wspominając już o ludziach odległych od Kościoła, polityczne przesłanie toruńskiego radia i forma jego wyrażania są całkowicie nie do zaakceptowania.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.