Decyzja paragwajskiego biskupa świadczy o ludzkiej słabości. Wśród duchownych zawsze istniała pokusa angażowania się w politykę - mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski, urodzony w Argentynie kapłan Opus Dei.
Rz: W Paragwaju wybory prezydenckie wygrał 58-letni Fernando Lugo, były biskup San Pedro. To chyba dość niecodzienna sytuacja, nawet w Ameryce Południowej? ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski: Było mi przykro, gdy czytałem tę wiadomość. Decyzja paragwajskiego biskupa świadczy o ludzkiej słabości. Wśród duchownych zawsze istniała pokusa angażowania się w politykę. W Ameryce Łacińskiej w latach 70. ta tendencja była nawet bardzo silna. Widać wracamy do tamtych klimatów. Stolica Apostolska dała jednak czytelny sygnał wszystkim duchownym – suspendowała paragwajskiego biskupa, czyli zakazała mu sprawowania czynności kapłańskich. - Ale nie oznacza to, że przestał on być kapłanem czy biskupem. - Nie. Kapłanem i biskupem będzie do końca życia. Stolica Apostolska podchodzi do takich spraw z wielkim taktem i roztropnością. Chodzi bowiem o jedność Kościoła. Dramatem byłoby, gdyby na przykład ks. Lugo wyświęcił nowych biskupów i wprowadził trwały podział we wspólnocie kościelnej. Nigdy nie wiadomo, co takiemu człowiekowi może przyjść do głowy. Pamiętajmy jednak, że wybierając drogę polityka, świadomie podjął życiową decyzję – że nie chce pełnić funkcji biskupa Kościoła katolickiego. - Może dałoby się połączyć posługę kapłańską z byciem politykiem? W Polsce przed wojną duchowni bywali senatorami i radnymi. - W historii Kościoła bywały różne sytuacje. Ale społeczeństwo było wtedy inne. Sobór Watykański II precyzyjnie rozstrzygnął tę kwestię – zadaniem kleru nie jest polityczna aktywność. Zupełnie wyjątkowo Stolica Apostolska udzielała dyspensy – na przykład w skonfliktowanych krajach Afryki, gdzie biskupi mogli się włączać na pewien czas w polityczne negocjacje. A i tak bardziej jako mediatorzy niż politycy. Ale Paragwaj jest krajem w miarę nowoczesnym i takiej potrzeby tam nie ma. - A może dla Watykanu problemem są raczej poglądy księdza Lugo, który jest nazywany czerwonym biskupem biednych i jest związany z teologią wyzwolenia? - Jego poglądy nie mają znaczenia. Polityka jest zadaniem dla świeckich. Polityczne zaangażowanie księży może tylko Kościołowi zaszkodzić. Jestem pewien, że teraz w Paragwaju Kościół przeżywa trudności, że dla ludzi jest to niezrozumiałe i gorszące. - Zastanawiam się, czy w Polsce kapłan miałby szansę zostać prezydentem. Mamy wielu duchownych, którzy żywo interesują się życiem publicznym. - Nie sądzę, by w Polsce znaleźli się duchowni z takimi pomysłami. A jeżeli tak, to niech sytuacja w Paragwaju będzie dla nich przestrogą, aby bardziej umiarkowanie zajmowali się komentowaniem wydarzeń politycznych. Księża są od tego, by mówić o Chrystusie i sprawach religijnych. By udzielać sakramentów i prowadzić do Jezusa. Mogą i powinni przypominać o zasadach etyki chrześcijańskiej, ale muszą to czynić tak, aby się nie mieszać do bieżącej polityki. rozmawiała Kamila Baranowska
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.