Wciąż są, choć pamięć odeszła razem z tymi, którzy opłakiwali tu swoich zmarłych. Na porozbijanych 75 lat temu nagrobkach wyrosły drzewa, reszty zniszczenia dokonali powojenni mieszkańcy i czas. Ale są prochy, czekające na zmartwychwstanie.
– Natychmiast wpadłem na pomysł, żeby spróbować zrobić tu ośrodek edukacyjno-kulturalny, wzorem „Pogranicza” w Sejnach czy lublińskiej „Bramy Grodzkiej” – opowiada. Zakopiańczyk od trzech pokoleń do Słupska przyjechał za swoją miłością. Teraz tutaj realizuje swoje rozliczne pasje. Jedną z nich jest zamiłowanie do kultury żydowskiej. O miejscowej społeczności żydowskiej dopiero powoli czegoś się dowiaduje. Niewiele po niej pozostało. Może ponadstuletni akt erekcyjny synagogi, który odkryto podczas prac budowlanych w miejscu, gdzie stała do nocy kryształowej, może tabliczka z nazwiskiem Maxa Josepha, ostatniego rabina, który dziś patronuje przycmentarnej ulicy, pamiątkowa tablica albo właśnie ten dom, w którym od niedawna działa powołane przez pana Piotra Stowarzyszenie „Dom na rozstaju kultur i religii”.
Półtora roku temu we „wracającym do życia” domu przedpogrzebowym odbyła się wystawa macew, które znaleziono wokół budynku. Po raz pierwszy od 1938 r. została w tym miejscu odmówiona żydowska modlitwa za zmarłych. Teraz, za zgodą Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, macewy leżą bezpieczne w pomieszczeniu. Niektóre z nazwisk i dat udało się odcyfrować Danielowi Kalinowskiemu, profesorowi Akademii Pomorskiej.
– W życiu nie ma przypadków. W 1984 r. okazało się, że moja prababcia była Żydówką. Zofia Taube zniknęła z historii rodziny, bo urodziła córkę i zmarła. Żeby było śmieszniej, moja mama, Anna Nowotna z Kossowskich, współpracując w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej m.in. z Władysławem Bartoszewskim i Żegotą nie wiedziała, że sama jest Żydówką. I pewnie to nie przypadek, że moja siostra w latach 60. wyjechała do Anglii, gdzie poznała swojego męża… Żyda. Teraz mieszkają w Izraelu – przyznaje ze śmiechem prezes stowarzyszenia.
Jako człowiekowi teatru panu Piotrowi marzy się ośrodek teatralny. – Rozmawiałem z Leszkiem Mądzikiem ze Sceny Plastycznej KUL. Leszek przyjedzie tu z warsztatami teatralnymi dla młodych ludzi. Chcemy stworzyć też swoistą bibliotekę zapisków historycznych, zbierać informacje i relacje od żyjących jeszcze świadków historii. A w piwnicy otworzymy kawiarnię, oczywiście bez alkoholu, ze względu na miejsce – zdradza plany.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.