„Pragnę oświadczyć z całą stanowczością, że nigdy, w żadnej formie - ani ustnej ani pisemnej - nie wyraziłem zgody na jakąkolwiek formę współpracy z SB" - oświadcza metropolita gnieźnieński abp Henryk Muszyński w rozmowie z KAI.
Prymas był dotychczas także opiekunem Polonii i znakiem wspólnoty i jedności wszystkich Polaków. Sądzę, że nadal powinien tę funkcję pełnić w jakiejś formie. Jest to tym bardziej istotne, że kolejni przewodniczący Episkopatu będą się zmieniać, a Prymas będzie trwać. Jego funkcja nie jest kadencyjna. Zaistnieje dodatkowy element ciągłości. Można przyjąć, że jego osobowość i duchowość będzie mieć poważny wpływ na kształtowanie stylu działania Kościoła w Polsce. Ważne jest, aby przewodniczący Episkopatu i prymas mówili jednym głosem. Będzie to szansa aby pokazać jedność ducha. To istotne, zwłaszcza w Polsce, wobec tak silnych tendencji indywidualistycznych. KAI: Czy wyobraża sobie Ksiądz Arcybiskup aby Prymas Polski nie otrzymał kapelusza kardynalskiego? - Mogę sobie to wyobrazić, chociaż większość stolic prymasowskich, np. w Czechach, na Węgrzech., we Francji, w Hiszpanii czy Irlandii cieszy się jednocześnie purpurą kardynalską. Tak była także u nas w najnowszych czasach. Nie można jednak zapominać, że ostatni prymasi obok funkcji arcybiskupów i metropolitów gnieźnieńskich byli jednocześnie arcybiskupami Poznania i Warszawy. Chociaż Primas Germaniae w Salzburgu jest tylko arcybiskupem ale ma prawo noszenia purpury, tak jak arcybiskup Gniezna. KAI: Ale historycznie funkcja ta była związana z uczestnictwem w Kolegium Kardynalskim. - Rzeczywiście historycznie funkcja prymasa łączyła się z reguły kardynalatem i to nawet wtedy, gdy w czasie zaborów arcybiskupi gnieźnieńscy ze względów politycznych nie mogli formalnie używać tytułu prymasa. Czasy jednak się zmieniają, w przyszłości może doczekamy się jeszcze innych rozwiązań, ale o tym nie nam tutaj decydować. Jest to przecież sprawa Stolicy Apostolskiej. KAI: W Polsce zmagamy się z przeszłością i archiwalnymi pozostałościami po minionym systemie. Powstała Kościelna Komisja Historyczna, która przebadała znajdujące się w IPN akta biskupów. Czy to prawda, że Ksiądz Arcybiskup figuruje tam jako „Tajny Współpracownik”? - Tak, jest to niestety prawda. Było to dla mnie ogromne i bolesne zaskoczenie, zdaję sobie bowiem sprawę jaki wydźwięk ma określenie „TW” zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy nie znają tamtej bolesnej i złożonej rzeczywistości. Dowiedziałem się o tym fakcie z dokumentów dostarczonych mi przez Kościelną Komisję Historyczną. Poinformowano mnie, że od 1975 r. byłem rejestrowany jako „kandydat”, a potem w roku 1984 zostałem zarejestrowany jako „TW”. W 1989 r. zostałem wykreślony z listy współpracowników. O wszystkim dowiedziałem się dopiero teraz z najwyższym zdumieniem. Przy całym samokrytycyzmie na jaki mnie stać i przy najlepszej woli nie mogę dojść do tego z czym ten fakt mógłby być związany. Być może były to wydarzenia stanu wojennego, kiedy bardzo wzmogła się inwigilacja, albo mogło być to związane z moją bliską nominacją biskupią, która miała miejsce 23 lutego 1985 r. Pragnę oświadczyć z całą stanowczością, że nigdy, w żadnej formie – ani ustnej ani pisemnej – nie wyraziłem zgody na jakąkolwiek formę współpracy z SB. Nigdy też nie zgodziłem się na żadne spotkanie dobrowolnie czy z własnej inicjatywy, wszystkie one miały charakter konieczny lub nawet wymuszony.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.