Jarosław Gowin twierdzi, że istnieją realne szanse na przyjęcie przez obecny Sejm projektu ustawy bioetycznej, przygotowanej z jego inicjatywy. Poseł mówił o tym wczoraj wieczorem, podczas spotkania w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej.
Choć przygotowany projekt ustawy „o ochronie genomu ludzkiego i embrionów ludzkich” spotyka się z krytyką z lewa i z prawa, to – zdaniem Gowina – ten właśnie projekt ma największe szanse. Niewielkie szanse ma zarówno tzw. projekt obywatelski, zgłoszony już przez skrajną lewicę, jak i zapowiadany projekt Prawa i Sprawiedliwości, który prawdopodobnie zawierać będzie zakaz zabiegów in vitro. Analizując geografię sił w Sejmie, Gowin wyjaśnił, że za projektem w obecnym kształcie opowiada się część posłów Platformy Obywatelskiej, tych nastawionych bardziej konserwatywnie, duża część posłów PiS, tych nastawionych bardziej liberalnie, oraz duża część posłów PSL. Niewielkie szanse mają oba konkurencyjne projekty. Za skrajnie liberalnym tzw. projektem obywatelskim opowie się tylko klub SLD oraz niewielka część posłów PO. Natomiast za rozwiązaniem skrajnie restrykcyjnym, jakie zaproponuje być może PiS, opowie się tylko część samego PiS, kilku posłów z PO i kilku z PSL. Gowin uważa, że powołany w ramach PO zespół, który ma przygotować ostateczny kształt ustawy, prawdopodobnie nie zliberalizuje jej zbyt mocno, gdyż wówczas skazałby ją na przegraną. Dlatego – mimo zmian na gorsze jakie prawdopodobnie nastąpią – nie będą one zbyt znaczące. Poseł sądzi, że – w ramach dyskusji wewnątrz PO - zachowany zostanie prawdopodobnie zakaz produkcji embrionów nadliczbowych i ich zamrażania, zakaz klonowania, zakaz doświadczeń na embrionach, czy zakaz selekcji preimplantacyjnej, która graniczy z eugeniką, itp. Natomiast dyskusji w ramach obecnie pracującego zespołu PO podlegać mogą takie sprawy jak kwestia dopuszczalności do in vitro (obecnie kobiety do 40 roku życia oraz tylko pary małżeńskie), kwestia refundacji, gdyż obecny projekt jej nie przewiduje, oraz w pewnym zakresie zliberalizowany może być ostry zakaz diagnozy preimplantacyjnej. Gowin pytany dlaczego – zgodnie z postulatami Episkopatu – nie zaproponował zakazu zabiegów in vitro wyjaśnił, że takie stanowisko nie znalazło poparcia premiera Tuska, który jest zdania, że konieczny jest pewien kompromis, aby rzecz mogła zostać przeprowadzona przez Sejm. Jednakże, prezentując swoje własne poglądy, Jarosław Gowin dał się poznać jako zdecydowany przeciwnik samej metody in vitro. Uzasadniał, że jest to po pierwsze metoda bardzo szkodliwa dla samej kobiety, stanowiąca wręcz zagrożenie dla jej życia (proces stymulacji), bardzo mało skuteczna (zaledwie w ok. 20 procentach), a wreszcie także szkodliwa dla dzieci poczętych w ten sposób – co potwierdzają najnowsze badania naukowe. Przyznał też, że o wiele lepiej byłoby, gdyby pieniądze jakie mają być przeznaczone na ewentualną refundację in vitro, zostały wykorzystane na leczenie bezpłodności, gdyż in vitro z leczeniem nie ma nic wspólnego. Poseł wyjaśnił, że podstawowym motywem dla niego, który zadecydował o zaangażowaniu się w tę sprawę, jest chęć obrony życia ludzkiego, co przygotowany pod jego kierunkiem projekt gwarantuje. Opisując obecnie panującą sytuację w tym zakresie przyznał, że mamy do czynienia w Polsce z „czarną dziurą legislacyjną” oraz prawdziwym „horrorem” polegającym na niczym nie ograniczonym handlu embrionami za granicę czy przeznaczaniu ich do ekperymentów, które zawsze kończą się śmiercią. Dodał, że kilkadziesiąt tysięcy zamrożonych w Polsce embrionów skazanych jest niemal na pewną śmierć. Gowin wyjaśnił, że jako polityk nie kieruje się argumentacją wprost religijną, lecz z zakresu etyki uniwersalnej, która tak samo powinna chronić ludzkiego życia. Nie istnieje bowiem możliwość wyznaczenia innego początku życia człowieka, jak sam moment poczęcia - utworzenia zygoty. Biorąc to wszystko pod uwagę, apelował do zgromadzonych w KIK przedstawicieli różnych środowisk katolickich o wsparcie przygotowanego projektu ustawy. Wyjaśniał, że nie ma obecnie szans na lepszą, a jeśli proponowana przezeń zostanie przyjęta, w znacznym stopniu ograniczy zbrodniczy proceder, jaki ma miejsce dziś w Polsce. Ubolewał, że do Kancelarii Premiera wpływają liczne głosy środowisk lewicowych, zdecydowanie krytyczne wobec ustawy, natomiast nie wpływają głosy środowisk katolickich, które wspierałyby zawarte w niej rozwiązania na rzecz ochrony życia człowieka. Wyjaśniał, że jeśli ustawa nie zostanie przyjęta w czasie rządów obecnej koalicji, to w przyszłej zajmą się nią osoby w rodzaju posłanki Senyszyn czy posła Palikota, co gwarantuje skrajnie liberalny kurs, owocujący niszczeniem życia na skalę masową.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.