Kard. Józef Glemp hamował beatyfikację ks. Jerzego Popiełuszki - donosi dziś "Rzeczpospolita".
Gazeta podaje też informacje pochodzące od "dwóch duchownych znających kulisy procesu", że "największą przeszkodą na drodze do wyniesienia na ołtarze była odmowa prymasa złożenia zeznań w procesie". - Jeden z włoskich prałatów zajmujących się takimi procesami stwierdził, że pierwszy raz spotyka się z sytuacją, w której znaki wskazują na to, iż Bóg chce wyniesienia na ołtarze, a sprzeciwia się temu człowiek – powiedział "Rzeczpospolitej" anonimowy ksiądz "znający kulisy procesu". Poprosił on o nieujawnianie nazwiska ze względu na fakt, że procesy kanonizacyjne objęte są tajemnicą. Ostatecznie w Rzymie uznano, że wobec innych dowodów brak zeznań nie będzie przeszkodą. Podobnie postąpiono już w przypadku Maksymiliana Kolbego, gdzie zeznań odmówiła część zakonników. Warto zacytować w tym kontekście fragment wywiadu, jakiego dla "Dziennika" (28.02.2009) udzielił ks. Jan Suchoń, który zajmował się dokumentacją procesu ks. Jerzego: - Prymas obejmował archidiecezję w dramatycznym czasie, w 1981 r., i zapewne czuł na sobie oddech wielkiego poprzednika kard. Wyszyńskiego. Bał się rozlewu krwi, rozruchów i czuł się odpowiedzialny za Kościół. Odczuwał też klin wbijany przez komunistów między kurię a ks. Popiełuszkę i innych księży z parafii św. Stanisława. - mówił ks. Sochoń. W odpowiedzi na sugestię "Dziennika", że prymas był wobec ks. Popiełuszki bezwzględny, powiedział: - To chyba zbyt mocno powiedziane. W kurii panowało wtedy przekonanie, że ks. Popiełuszko sprawia kłopoty. Komuniści cały czas skarżyli się, że to on przeszkadzają "normalizacji". 14 grudnia 1983 r. prymas spotkał się z ks. Jerzym i zwrócił mu uwagę, mówiąc: "Słuchaj, nie jesteś jedynym, który dobrze pracuje, są również inni, równie gorliwi i oni z pokorą spełniają swoje obowiązki". Ksiądz kardynał dodał też: "Ty i ja jesteśmy kapłanami i nie możemy zdradzić Chrystusa - ty w imię swoich, a ja w imię swoich racji". Ksiądz Jerzy wybiegł wtedy ze spotkania ze łzami w oczach, a w swoich zapiskach napisał bardzo gorzkie słowa: "Zarzuty mi postawione zwaliły mnie z nóg. SB na przesłuchaniu szanowała mnie bardziej". Dziennikarze zwykle na tym kończą, ale potem jest dodane: "Nie jest to oskarżenie. Jest to ból, który uważam za łaskę Boga prowadzącą do lepszego oczyszczenia się".
... ocenił węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto.
Wcześniej delegacja protestujących przekazała swoje postulaty wobec KE.
Każdy z nich otrzymał wynagrodzenie 210 razy większe niż przeciętnie zarabiający pracownik.
Z powodu trwających w nich konfliktów zbrojnych, terroryzmu i przestępczości.