Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w środę, że dla posła Tomasza Kaczmarka nie ma miejsca w klubie PiS.
Wykluczeniem Kaczmarka z klubu zajmuje się rzecznik dyscypliny partyjnej. Sam Kaczmarek oświadczył, że szanuje decyzję prezesa.
"Nie ma dla niego miejsca w naszym klubie - to jest jasne" - powiedział Kaczyński, pytany o przyszłość posła Kaczmarka w PiS. Dopytywany, czy zostanie on wykluczony z klubu, odparł: "No to należy do rzecznika i do klubu, ale jestem głęboko przekonany, że tak będzie".
Prezes PiS na pytanie, kiedy może zapaść decyzja o wyrzuceniu Kaczmarka, odpowiedział, że "to na pewno będzie w tej chwili, już szybko". "Pewnie w ciągu najbliższych dni czy przy kolejnym posiedzeniu" - mówił.
W reakcji na te słowa Kaczmarek powiedział w środę dziennikarzom w Sejmie, że szanuje decyzję prezesa PiS. "Tę decyzję bardzo szanuję. Do każdych wytycznych rzecznika dyscypliny klubu PiS się dostosuję. Wartości i idee, jakimi kieruje się PiS, zawsze były mi bliskie. Bez względu na to, czy będę członkiem klubu PiS, tymi ideami będę się kierował" - podkreślił.
Kaczmarek mówił też o "nagonce medialnej", "zleceniu przeciwników politycznych, które miało go zdyskredytować w oczach opinii publicznej i zdyskredytować jego pozycję w klubie PiS". Dodał, że nie zrzeknie się mandatu poselskiego. Zapowiedział też, że podejmie działania procesowe ws. tych mediów, które - jak mówił - podawały nieprawdziwe informacje na jego temat.
W połowie grudnia ub. roku poseł Tomasz Kaczmarek został zawieszony w prawach członka klubu PiS po publikacji tygodnika "Wprost", który opisał związek parlamentarzysty z olsztyńską bizneswoman Katarzyną Sztylc. Według tygodnika były "agent Tomek" miał grozić jej mężowi i straszyć go kolegami ze służb. Z kolei w najnowszym numerze tygodnik napisał, że poseł PiS jeszcze do niedawna miał kontakty z osobami powiązanymi z warszawskimi agencjami towarzyskimi.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.