Nie zamierzam pisać panegiryku na cześć abp. Nycza. Bardziej interesują mnie główne rysy nowego biskupiego stylu.
Nie jestem premierem, nie muszę wygłaszać exposé - oświadczył nowy metropolita warszawski kilkadziesiąt godzin przed oficjalnym rozpoczęciem swojej posługi w stolicy. Ale konferencję prasową zrobił. I przedstawił swoje priorytety. Pokazał coś jeszcze - nowy styl bycia ważnym polskim hierarchą. Zresztą samo rozpoczęcie posługi w Warszawie przez abp Kazimierza Nycza też wiele pokazuje. Brak uroczystego ingresu przywodzi na myśl rozpoczęcie pontyfikatu przez Jana Pawła II. Wtedy też forma zewnętrzna została ograniczona tylko do tego, co niezbędne dla ważności i nacisk położony został na piękno liturgii, a nie na mnożenie splendorów... Nie zamierzam pisać panegiryku na cześć abp. Nycza. Śledząc dość uważnie media zauważyłem, że zdążyli to już zrobić inni publicyści, przez co postawili następcę kard. Glempa w bardzo trudnej sytuacji. Mnie bardziej interesują główne rysy nowego biskupiego stylu. A te już można dostrzec. Przede wszystkim nowy metropolita warszawski nie kryje, że jest człowiekiem. Zwykłym człowiekiem. Omylnym. Ulegającym słabościom. Świadomym zagrożeń, jakie na niego czyhają. I zdającym sobie sprawę, że zaszczyty, które go spotkały, nie chronią przed niebezpieczeństwami. Że już ustawiają się kolejki różnych spryciarzy, którzy chcieliby go zawłaszczyć i uczynić członkiem swojego stronnictwa. Kolejny już widoczny rys to nastawienie na współdziałanie (to coś znacznie głębszego niż „współpraca”) ze wszystkimi w Kościele - z księżmi i świeckimi. „Ołtarz ma łączyć, a nie dzielić” - oświadczył abp Nycz. To oczywiste stwierdzenie w ostatnich latach wcale nie było takie oczywiste w polskiej rzeczywistości kościelnej. Niejeden świecki boleśnie się o tym przekonał. Nie tylko zbyt dociekliwi dziennikarze. Przekonali się o tym również niektórzy księża. Widać również, że w nowym stylu bycia ważnym biskupem katolickim w Polsce nie ma „parcia na szkło”, ale jest świadomość, że media są po to, aby się nimi posługiwać w głoszeniu Ewangelii. I że rozmawiając z nimi trzeba to robić szczerze, ale profesjonalnie. Nie unikać, ale też nie podlizywać się dziennikarzom mówiąc to, co chcieliby usłyszeć. I nie obrażać się na pluralizm mediów. Także katolickich i kościelnych. To niesłychanie ważne - biskup powinien rozumieć, że w sprawach nie związanych bezpośrednio z wiarą media katolickie, a nawet kościelne, mogą prezentować inne poglądy niż jego osobiste. Pan Bóg czasami prowadzi Kościół bardzo dziwnymi drogami. Można się zastanawiać, dlaczego nominacja nowego metropolity warszawskiego przebiegała w taki, a nie inny sposób. Tyle, że takich dywagacji niewiele konkretów wynika. A konkretność i unikanie zbędnych słów to kolejna cecha nowego biskupiego stylu. Teraz pozostaje się modlić, żeby ten styl bycia duszpasterzem dotyczył w Polsce nie tylko biskupów. Zresztą, jak się uważnie rozejrzeć, to w wielu miejscach w Kościele w Polsce jest on przecież obecny...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.