Czy sprawa lustracji w Kościele (czytaj - księży) znów wróci na pierwsze strony gazet? Nie wiem. Na pewno jednak Kościół - w Polsce i na świecie - ma wiele ważniejszych problemów, niż drobiazgowe rozliczenia z przeszłością.
Na próby odgrzania tematu patrzę z niechęcią. Z wielu powodów. Najpierw dlatego, że w ogóle nie jestem skory do grzebania się w ludzkich brudach. Owszem, kiedy jest to potrzebne, by komuś pomóc, mogę posłuchać. Po to, by opatrzyć rany i podnieść na duchu. Ale nigdy nie po to, żeby uderzyć czy poniżyć. Bo sam jestem grzesznikiem. Wyznaję to każdego dnia odmawiając Modlitwę Pańską, na każdej Mszy powtarzając słowa Aktu Pokuty czy wyznając, że nie jestem godzien, by Pan przyszedł do mnie. Także wtedy, gdy klęcząc u kratek konfesjonału proszę po raz nie wiadomo który o wybaczenie moich grzechów. Skoro chcę tej łaski dla siebie, muszę być do skory do wybaczania innym. Inaczej będę jak ów ewangeliczny zły sługa, który sam otrzymawszy darowanie długu, nie darował go współsłudze. Nie zgadzam się z powtarzaną często tezą, jakoby do uzyskania przebaczenia zawsze najpierw musiało być publiczne przyznanie się do winy. To Bóg odpuszcza grzechy. Prawda, czasem – w sakramencie pokuty – robi to przez posługę Kościoła. Spowiednika jednak obowiązuje tajemnica. Nikt prócz niego i Boga o grzechach wyznawanych w konfesjonale nie musi wiedzieć. Gdyby zaś konsekwentnie przyjąć – jak chcą niektórzy – że przebaczyć można tylko temu, który przeprasza, to dziś byłbym skłócony z całkiem pokaźną grupą ludzi. Tymczasem – jak mówią słowa pewnej starej piosenki – kiedy kropla goni kroplę zaczyna się ulewa, a gdy niechęć rodzi niechęć często kończy się przelewem krwi. Nie tego uczy Ewangelia. Sąd zawsze można zostawić Bogu. Rozumiem, że ujawnienia prawdy w sprawach związanych ze współpracą z SB mogą domagać się osoby tak czy inaczej przez to poszkodowane. Nikt nie dał mi prawa do przebaczanie w ich imieniu. Ale nikt też nie dał mi prawa, bym w ich imieniu dochodził sprawiedliwości. A ja nie mam czego wybaczać, bo – o ile wiem – nie zostałem przez nikogo skrzywdzony. Wiem, że Jezus mówił o wyzwalającej mocy prawdy. Tyle, że mówił o Prawdzie, o sobie samym. To nie abstrakcyjna prawda, rozumiana jako zgodność rzeczy i intelektu wyzwala, ale sam Chrystus, w którym człowiek odnajduje pełną prawdę o sobie samym. System zła ostatecznie przegrał. Osiemnaście lat temu. Przez ten czas ci, którzy z nim współpracowali, mogli wiele przemyśleć. Czy przemyśleli? Nie ja powinienem ich sądzić. Z perspektywy czasu widać, że krzywda wyrządzona Kościołowi przez księży współpracujących z SB nie była tak wielka. Bo komunizm i tak przegrał. Mimo iż dysponowało ogromnymi możliwościami. Mimo że wpierała go całkiem pokaźna grupa świeckich chrześcijan, którzy dla kariery czy pieniędzy zgodzili się go popierać, wstępując do komunistycznej partii. Na zło takiej czy innej współpracy z tamtym systemem trzeba dziś spojrzeć realnie, a nie demonizować jednego, często wymuszonego podpisu. Bo każdy człowiek – także współpracujący z tamtym systemem zła – oprócz win ma także zasługi. Jeśli już to oceniać, to powinny to robić powołane przez Kościół historyczne komisje, które patrzą na sprawy całościowo, a nie domorośli lustratorzy, budujący swój obraz człowieka wyłącznie na podstawie esbeckich dokumentów. Wiadomo przecież kto i po co je tworzył. Być może będą tacy, którzy zarzucą mi wspieranie zła. A ja po prostu tylko chcę, by sprawa lustracji księży nie stała się znów dominujący tematem w mówieniu o moim Kościele. Bo stoi przed nim wiele wyzwań. Czasem bardzo ciekawych. Jeden z nich sygnalizował Benedykt XVI podczas środowej katechezy – wyzwolenie naszego myślenia o Kościele jako nierozłącznie związanego z tradycją grecko-rzymską. Może to bardzo pomóc w głoszeniu Ewangelii tym, którym nasza kultura jest obca. Z perspektywy celu Kościoła, jakim jest doprowadzanie człowieka do spotkania z żyjącym Bogiem to znacznie ważniejsze, niż rozliczenia się z grzeszną przeszłością pojedynczego człowieka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.