Uczestnictwo oznacza czerpanie z bogactwa wiary, liturgii i miłości wspólnoty, ale też dawanie do niej własnego wkładu (...) Oznacza również, że pomiędzy mną a wspólnotą zostaje zawarte coś w rodzaju przymierza. Ty jesteś odpowiedzialny za mnie, ja za ciebie.
Podróż krętą, górską drogą, usianą ostrzeżeniami przed niebezpiecznymi zakrętami, nie musi oznaczać, że koniecznie dojdzie do wypadku. Wystarczy, że kierowca zachowa zdrowy rozsądek i dostosuje prędkość do warunków jazdy. Ta oczywista zasada ma zastosowanie także wtedy, gdy w refleksji pojawiają się obawy autora. Pisanie o nich podobne jest do rozstawiania znaków ostrzegawczych. Nie ma nic wspólnego z ustawianiem znaków zakazu wjazdu. Przejedziesz tędy. Droga jest piękna, ale uważaj. Porównując parafię do restauracji nie byłem pierwszy. Przed kilku laty tym samym obrazem posłużył się ojciec Jan Góra, gdy mówił o duszpasterstwie akademickim. Dominikanin zauważył wówczas, że pewna grupa nastawiona jest tylko na konsumpcję. Smakują nam serwowane potrawy, więc przychodzimy. Ale gdy znajdziemy lepsze menu, pójdziemy gdzie indziej. Tymczasem istotą dobrego duszpasterstwa nie jest serwowanie atrakcyjnego produktu, ale uczestnictwo. Czy tylko w dobrze przygotowanej liturgii? Cytowany w ub. tygodniu Ks. Prof. Kamiński na jednym z wykładów porównał parafię do krzesła z trzema nogami. Trzy nogi to trzy funkcje parafii, wynikające z chrztu. Udział w misji prorockiej, kapłańskiej i królewskiej Chrystusa oznacza powołanie do budowania wspólnoty wiary, kultu i miłości braterskiej. Pozbawienie parafii czy Kościoła w ogóle – mówił przed laty Ksiądz Profesor – jednego z tych trzech filarów sprawi, że cała budowla prędzej czy później się przewróci. Uczestnictwo oznacza czerpanie z bogactwa wiary, liturgii i miłości wspólnoty, ale też dawanie do niej własnego wkładu. Dzielenia się wiarą z innymi, zaangażowania w liturgię i w różne formy praktykowania miłości bliźniego. Oznacza również, że pomiędzy mną a wspólnotą zostaje zawarte coś w rodzaju przymierza. Ty jesteś odpowiedzialny za mnie, ja za ciebie. Bez tej konkretnej, czasem bardzo trudnej odpowiedzialności, zamieniamy się w konsumentów bez względu na to, czy nasi księża są pełni pomysłów, czy ograniczają się do tradycyjnego duszpasterstwa o bardzo niskich lotach. Gdy mówimy o uczestnictwie warto odwołać się do myśli jednego z włoskich polityków. Co prawda mówił o seksie pozamałżeńskim, ale sens tej wypowiedzi kapitalnie wpisuje się w naszą dyskusję o parafii. Rocco Buttiglione powiedział, że seks pozamałżeński, pozbawiony wspólnoty, to ruch bioder, po którym człowiek pogrąża się na nowo we własną samotność. Podobnie jest w Kościele. Ekstaza, radosne uniesienie, uduchowiona liturgia, a potem samotność, oddzielająca mnie od mieszkających za ścianą współbraci w wierze. Pisał o nich jeden z internautów. „Jest grupa ludzi nie mobilnych, którzy nie są zdolni latać po całym mieście w poszukiwaniu poprawniejszej liturgii, uduchowionej grupy czy innych atrakcji kultu i wiary. To renciści, emeryci (ci starsi). Oni są przywiązani do domu. Im pozostaje tylko parafia” (Stanisław Miłosz). „Nie pozostaje nic innego, jak z konsumenta w lepiej urządzonej parafii stać się producentem w własnej, niedoskonałej wspólnocie parafialnej. Jest to także najlepsze lekarstwo na depresję w razie zmiany lepszych duszpasterzy na gorszych, o czym zwykle nie myślą ci wyszukujący sobie parafii z ‘lepszymi’ duszpasterzami” (Discipulus).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.