Wywiad z Szymonem Hołownią, publicystą, laureatem szóstej edycji nagrody ŚLAD im. bp. Jana Chrapka.
KS. ARTUR STOPKA: Dlaczego o lustracji w Kościele mówisz inaczej niż np. Tomasz Terlikowski? SZYMON HOŁOWNIA: - Nie dam się wpuścić w takie opozycje. Szanuję Tomka, choć z nim się nie zgadzam. Tomek tak czuje Kościół, ja inaczej – każdy może sam wybrać, kogo będzie słuchał. Jeśli idzie o mnie - mam najgłębsze przekonanie, że dla chrześcijanina lustracja nie kończy się w momencie otwarcia teczki. Ona się w tym momencie zaczyna. Mam wrażenie, że w Polskich mediach mamy często do czynienia z uleganiem „histerii newsa”. Wyciągamy teczki, nazwiska, jesteśmy podnieceni, publikujemy to i uważamy, że sprawa załatwiona. Dla mnie dopiero w tym momencie temat się zaczyna, bo rozmawiamy o człowieku, o pęknięciu, które w nim jest i rozmawiamy z nadzieją, że ten człowiek, który robił różne niefajne rzeczy może teraz pojednać się ze wszystkimi, może zacząć nowe życie. Tu się może stać coś dobrego. Oczywiście lustrację trzeba przeprowadzić, ale po chrześcijańsku, tak, żeby człowiek, który ma coś na sumieniu nie bał się do tego przyznać, nie można wymagać od kogoś by się przyznał do błędów gdy za plecami ma nagonkę. Można pokazać jak przebaczać grzesznikom podczas „mszy pojednania” w zakonie czy parafii. To może być lekcja, którą Kościół może dać, jak się powinno z grzesznikiem postępować. Do tej pory mówiono, że Kościół się boi lustracji. A co się stało, gdy lustracja dotknęła innych środowisk? W Kościele mamy ten przywilej, że możemy pokazać, że na tym się świat nie kończy. KS. ARTUR STOPKA: Dlaczego Kościół w Polsce nie ma tzw. dobrej prasy? SZYMON HOŁOWNIA: - Po pierwsze jest bardzo ograniczona grupa ludzi, którzy są w stanie o Kościele w mediach mówić. Można ich policzyć na palcach trzech rąk. To za mało, aby dobrze prezentować Kościół. Po drugie nasze społeczeństwo co prawda deklaruje się jako katolickie i wierzące, ale jest również trochę antyklerykalne, a momentami antykościelne. Na pewne rzeczy związane z kościołem reaguje alergicznie. A jak ktoś ma alergię, to nie idzie się do niego z młotkiem, tylko zaczyna proces odczulania, który zwykle jest długi i polega na podawaniu małych dawek. Kolejna sprawa to brak języka, którym się o Kościele mówi. Mówi się o nim albo w językiem sensacji, zaglądania księżom pod sutanny i gonienia agentów albo mówi się językiem ściśle konfesyjnym, które nawet ja czasami nie rozumiem. Nie ma takiego „środkowego”, normalnego języka mówienia o Kościele, dlatego próbuję go stworzyć. KS. ARTUR STOPKA: Ważne jest chyba również kto mówi o Kościele w mediach, jakie ma poglądy i w jakiej jest relacji z Kościołem?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.