23 września 1953 r. Sekretariat BP KC PZPR, na wniosek Bolesława Bieruta,
zadecydował o aresztowaniu Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego.
Odwaga Prymasa
Alicja Wysocka
Kardynał Wyszyński był człowiekiem odważnym. Nie tylko nie bał się komunistów, ale potrafił wbrew oporom własnego środowiska promować nowe formy apostolatu świeckich — w tym kobiet.
Wśród wielu dzieł, jakie pozostawił po sobie Prymas Tysiąclecia, jest Instytut Świecki Pomocnic Maryi Jasnogórskiej, Matki Kościoła, zwany popularnie „Ósemką” lub (mylnie) Instytutem Prymasowskim. W przyszłym roku minie sześćdziesiąt lat od pierwszego spotkania ośmiu dziewcząt w domu sióstr niepokalanek w Szymanowie. Był rok 1942, trwała okupacja, a Maria Okońska — 22-letnia studentka tajnego uniwersytetu — marzyła o założeniu w powojennej Polsce „Miasta Dziewcząt”. Chodziło o stworzenie miejsca pracy wychowawczej, której celem była „moralna odnowa narodu poprzez odrodzenie kobiety”.
Siostra Cecylia zostaje ojcem
Dziewczęta szukały kogoś, kto pomógłby im zrealizować ambitne plany. Niespodziewanie poparcie znalazły u kapelana szkoły dla niewidomych dzieci w Laskach — „siostry Cecylii”. Taki pseudonim nosił wówczas ks. Stefan Wyszyński. Stał się on współzałożycielem i ojcem duchownym Żeńskiego Instytutu Świeckiego, zwanego później „Ósemką”.
Był to początek powstawania instytutów świeckich jako formy życia konsekrowanego w Kościele. Właśnie w roku 1942 Pius XII zatwierdził w konstytucji „Provida Mater Ecclesia” formę powołania, które łączy całkowite oddanie Bogu z pozostaniem w świecie.
Ksiądz Wyszyński utrzymywał ścisłą więź z Instytutem, nawet po zakończeniu wojny i powrocie do Włocławka, gdzie objął urząd rektora seminarium duchownego. Sytuacja zmieniła się jednak, gdy został mianowany biskupem w Lublinie.
— Wielu „życzliwych” radziło mu zostawić „Ósemkę”. Mówiono: nie ma zwyczaju, aby biskup zajmował się dziewczętami — opowiadała Anna Rastawicka, odpowiedzialna generalna Instytutu Świeckiego Pomocnic Maryi Jasnogórskiej, Matki Kościoła.
Bp Wyszyński, nie chcąc nikogo gorszyć, zamierzał ulec doradcom, ale wtedy sprawą zainteresował się prymas Hlond, który znał Marię Okońską. Podczas rozmowy z bp. Wyszyńskim Prymas miał powiedzieć: „Nie zostawiaj swojego Instytutu. Jeżeli masz grupę ludzi przygotowanych do pracy, oddanych Kościołowi, nie odsuwaj ich. Dzisiaj biskup nie może być sam”.
Dusza w krótkiej sukience
— Ksiądz biskup Wyszyński posłuchał. Wytrzymał wszystkie oceny i podejrzenia, zarówno od „swoich”, jak i od „wrogów”, ale „Ósemki” nie zostawił. Więcej: przyjął pracę Instytutu dla Kościoła — podkreśla Anna Rastawicka.
Temat „pań w życiu Prymasa” stale podsycały władze komunistyczne. Ks. prałat Bronisław Piasecki, diecezjalny postulator procesu beatyfikacyjnego kardynała Wyszyńskiego, tak to ujmuje: — To było prawdziwe żerowisko IV Departamentu MSW. Ile krwi napsuto Prymasowi, rozpowszechniając wulgarne rysunki, rozpuszczając plotki, insynuacje. Przecież nawet wielu księży agenci urabiali, mówiąc: „Widzicie, jaki jest ten wasz Prymas. Dla kobiet ma czas, ale dla was nie”.