38 osób zginęło w wyniku pożaru domu związków zawodowych w Odessie. Ponad to, co najmniej cztery osoby zginęły w piątek w walkach w Odessie, gdzie starli się zwolennicy jedności Ukrainy i prorosyjscy demonstranci - podała policja. Jest też wielu rannych.
Milicja poinformowała, że jedna z ofiar zmarła w wyniku postrzału z broni palnej w płuco.
Do starć doszło, gdy kilkuset prorosyjskich demonstrantów, noszących kaski i uzbrojonych w pałki, zaatakowało idący przez centrum miasta pochód złożony z ok. 1500 zwolenników władz w Kijowie - podały agencja Interfax-Ukraina i AFP, powołując się na świadków.
Miejscowy parlamentarzysta Dmytro Spiwak już wcześniej mówił ukraińskiej telewizji, że śmierć poniosło czterech młodych zwolenników kijowskich władz. "Wyraźnie widać, że strona prorosyjska była bardzo dobrze uzbrojona, zorganizowana, a ta akcja była od dawna zaplanowana" - oświadczył. "Powiem jedną rzecz (prezydentowi Rosji Władimirowi) Putinowi: zapomnij o Odessie" - dodał.
W czasie walk rzucano płytami chodnikowymi, koktajlami Mołotowa i ładunkami wybuchowymi.
W centrum miasta spłonęła siedziba związków zawodowych. Milicja w Odessie podała, że 38 osób zginęło w wyniku tego pożaru.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.