Z powodu niepłacenia rachunków ukraiński koncern energetyczny Naftohaz wstrzymał dostawy gazu ziemnego dla komunalnych ciepłowni w Kijowie i innych dużych miastach Ukrainy - poinformowała w sobotę agencja dpa.
Według Naftohazu przerwano dostawy dla 36 komunalnych spółek ciepłowniczych w całym kraju. Ma je to skłonić do częściowego przynajmniej uregulowania swych zobowiązań, wynoszących obecnie łącznie blisko 5,7 mld hrywien (około 350 mln euro).
Równowartość 111 mln euro z tej kwoty stanowią zaległości kijowskiego przedsiębiorstwa miejskiego Kijiwenergo, ale długi mają także odbiorcy z Charkowa, Dniepropietrowska, Połtawy, Lwowa, Czerniowiec i innych miast.
Naftohaz sam jest winien 5,3 mld dolarów rosyjskiemu Gazpromowi za odebrany wcześniej gaz. 16 czerwca Gazprom przerwał dostawy tego surowca na Ukrainę, co uzasadnił nieuregulowaniem w terminie przez stronę ukraińską jej zobowiązań. Jednak eksport rosyjskiego gazu do Europy za pośrednictwem biegnących przez terytorium Ukrainy gazociągów został utrzymany.
Przedmiotem sporu jest także cena gazu - Gazprom domaga się od Naftohazu 385 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. W trakcie wcześniejszych negocjacji w strona ukraińska sygnalizowała, że może zgodzić się na 326 dolarów. Obie strony odwołały się w tej sprawie do sądu arbitrażowego w Sztokholmie.
Rosja deklaruje, że będzie dostarczać Ukrainie gaz tylko po otrzymaniu z góry zapłaty za konkretną jego ilość. Naftohaz również zamierza egzekwować tę zasadę w odniesieniu do swych odbiorców. "Kto nie płaci za gaz, ten nie będzie go dostawał" - ostrzegł w czwartek szef koncernu Andrej Kobolew.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.