Pracownicy IPN po niespełna trzech dniach od rozpoczęcia poszukiwań na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku znaleźli pierwsze ludzkie szczątki.
Pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej wraz z kilkunastoma wolontariuszami 10 kwietnia na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku rozpoczęli poszukiwania miejsc pochówków "Inki" i "Zagończyka", a także innych ofiar reżimu komunistycznego.
Po niespełna trzech dniach od rozpoczęcia poszukiwań zespół znalazł pierwsze ludzkie szczątki. - Udało nam się odnaleźć szczątki czterech osób pogrzebanych na niezwykle małej głębokości, od 40 do 60 centymetrów. Ci ludzie zostali pogrzebani w skrzyniach bez wieka. Przy szczątkach znaleźliśmy niewiele rzeczy osobistych. Szczątki zostaną przebadane przez naszych specjalistów z zakresu antropologii medycyny sądowej. Dopiero po badaniach będziemy mogli powiedzieć coś więcej - informuje "Gościa Niedzielnego" prof. Krzysztof Szwagrzyk z Instytutu Pamięci Narodowej, który jest pełnomocnikiem prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego w Polsce.
Jak podkreśla prof. Szwagrzyk dotychczasowe poszukiwania nie są łatwe. - Na tym terenie są trzy warstwy pochówków. Poza tym mamy bardzo mało miejsca do pracy. W niektórych wykopanych przez nas obszarach gruz sięga głębokości trzech metrów. Są to skrajnie trudne warunki do prowadzenia prac poszukiwawczych.
Na ślad grobu "Inki" i "Zagończyka" może naprowadzić badaczy odkrycie Waldemara Kowalskiego, pracownika Muzeum II Wojny Światowej. Naukowiec odnalazł pismo zaadresowane do rodziny "Zagończyka", które najprawdopodobniej nie zostało wysłane. Zawiera ono informację, że ten żołnierz AK został pochowany na dawnym Cmentarzu Bezwyznaniowym, który dziś jest częścią Cmentarza Garnizonowego. Dokument zawiera także numer tabliczki (137), która została umieszczona przy grobie.
- Informacje uzyskane od Waldemara Kowalskiego są dla nas szczególnie ważne. To jego odkrycie zadecydowało o tym, że rozpoczęliśmy poszukiwania w tym miejscu. Na cmentarzu znajduje się nagrobek porucznika Adama Dedio członka organizacji antykomunistycznych. Został on stracony w kwietniu 1947 roku i pochowany pod numerem 167. To oznacza, że pomiędzy por. Dedio a "Inką" i "Zagończykiem" jest ok. 30 numerów różnicy. Informacja o numerze tabliczki "Zagończyka" w połączeniu z lokalizacją grobu por. Dedio stanowi podstawę do dalszych poszukiwań - wyjaśnia prof. Szwagrzyk
"Zagończyk" został skazany na śmierć razem z "Inką" i w tym samym dniu wykonano wyrok, dlatego badacze na zasadzie analogii przyjmują, że "Inka" jest pochowana w jednej mogile z "Zagończykiem" lub w sąsiednich mogiłach o numerach 136 lub 138.
- Dopiero wynik badań genetycznych ostatecznie potwierdzi lub zaneguje tożsamość odnalezionych szczątków - zaznacza prof. Szwagrzyk.
Na obszarze Cmentarza Garnizonowego może spoczywać znacznie więcej zamordowanych więźniów, którzy obecnie mogą zostać znalezieni. Prof. Szwagrzyk apeluje więc do gdańszczan, którzy podejrzewają, że ich bliscy mogli stać się ofiarami komunistycznego terroru w latach 40. czy 50., o to, by zgłaszali się do IPN, by można było zabezpieczyć niezbędny materiał genetyczny.
Badania potrwają jeszcze tydzień. - Pracujemy od 7.00 rano do 17.00. W ciągu najbliższych dni będziemy starali się odnaleźć miejsce, gdzie w 1946 roku komuniści umieścili szczątki wyjątkowej dziewczyny jaką była "Inka" oraz innych bohaterów podziemia niepodległościowego. Może się zdarzyć, że nam się nie uda i być może trzeba będzie tu powrócić, ale jesteśmy zdeterminowani - podkreśla prof. Szwagrzyk.
Danuta Siedzikówna ps. "Inka" urodziła się 3 września 1928 r. W 1943 r., jako 15-latka, złożyła przysięgę AK i odbyła szkolenie sanitarne. 20 lipca 1946 r. aresztowało ją UB i została osadzona w więzieniu w Gdańsku. Po ciężkim śledztwie 3 sierpnia 1946 r. skazano ją na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 r. Wraz z "Inką" zginął, również skazany na śmierć, 42-letni ppor. Feliks Selmanowicz ps. "Zagończyk". Od stycznia 1944 był żołnierzem 3. Wileńskiej Brygady AK, z której przeniesiony został do 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. "Łupaszki", gdzie pełnił funkcję zastępcy dowódcy plutonu.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.