Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oświadczyła w czwartek, że "z dużą dozą pewności" można stwierdzić, że wirus eboli, nękający trzy kraje Afryki Zachodniej, nie przedostał się do ich sąsiadów.
Wicedyrektor WHO Keiji Fukuda zapytany, czy mogło dojść do przedostania się wirusa do krajów takich jak Gwinea Bissau czy Wybrzeże Kości Słoniowej - bez wiedzy ich władz - odparł, że organizacja jest "dość pewna", iż nic takiego się nie zdarzyło. Przyznał jednak, że jest to "przedmiotem obaw".
Specjalna komisja kryzysowa WHO do walki z ebolą podkreśliła wcześniej w czwartek, że głównym środkiem zapobiegającym rozprzestrzenianiu się epidemii pozostają kontrole ludzi wyjeżdżających z Liberii, Sierra Leone i Gwinei (czyli krajów w największym stopniu dotkniętych epidemią). Takie kontrole powinny składać się co najmniej z "kwestionariusza, pomiaru temperatury i, jeśli stwierdzi się gorączkę, oszacowania ryzyka, że została ona wywołana przez ebolę" - zwrócono uwagę.
W ubiegłym tygodniu WHO poinformowała, że wyśle ekspertów do Mali i Wybrzeża Kości Słoniowej, w których ryzyko wystąpienia choroby jest najwyższe, aby ocenili ich przygotowanie na niekorzystny rozwój wydarzeń.
WHO podała w środę wieczorem w Genewie, że liczba ofiar śmiertelnych obecnej epidemii eboli w Afryce Zachodniej wzrosła do 4877. Według WHO najwięcej ofiar eboli jest w Liberii, gdzie do tej pory wirus spowodował śmierć 2705 osób.
Ebola, którą wykryto w 1976 roku, szerzy się poprzez bezpośredni kontakt z krwią lub innymi płynami ustrojowymi zarażonych ludzi i zwierząt; wirus nie roznosi się drogą kropelkową.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.