Ich znajomi powtarzają, że nie byłoby Zbigniewa bez Zofii i odwrotnie. Opowieść o rodzinie Romaszewskich to także pasjonujący obraz Polski w okresie PRL i III RP. I zapis tego, jak postawa rodziców wpływa na dzieci.
To zwykli ludzie, żyjący jak większość wokół nich. Dzięki wierności wartościom, konsekwentnemu opowiadaniu się po stronie dobra i prawdy, zostali jednak bohaterami. Ich córka, Agnieszka Romaszewska-Guzy, dziennikarka, dyrektor TV Biełsat, zwraca uwagę, że czytając teksty na temat rodziców albo słuchając wypowiedzi o nich, miała wrażenie, że nie poznaje ich w tym, co się o nich mówi. – Rysuje się bowiem obraz tyleż pochlebny, co oderwany od doświadczeń zwykłego zjadacza chleba, obraz, z którego nie sposób wyciągnąć jakichkolwiek praktycznych wniosków. Mój ojciec jawi się tam jako opozycyjna odmiana dobroczynnej Matki Teresy „pomagającej ludziom”. Akurat nadaje się, by go oprawić w ramki i włożyć do szuflady, gdzie nie będzie już sprawiał kłopotu – tłumaczy.
Autobiografia „Romaszewscy” ukazała się nakładem mało jeszcze znanego wydawnictwa Trzecia Strona. Jest drugą wydaną przez nie pozycją. Dlaczego akurat ta książka na początku działalności? – To byli bohaterowie mojej młodości. Doskonale pamiętam łzy w oczach rodziców i ich znajomych, gdy startowało Radio Solidarność. Oni pomagali ludziom nawet nieświadomie. Dlatego zgłosiłem się do nich z propozycją wydania ich autobiografii – mówi w rozmowie z GN Jarosław Talacha, dyrektor wydawniczy Trzeciej Strony.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.