Podpisane 12 lutego w Mińsku przez przywódców Ukrainy, Niemiec, Francji i Rosji porozumienie w sprawie zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy jest krokiem do przodu - uważa ks. mitrat Stefan Batruch, prezes Fundacji Kultury Duchowej Pogranicza i ekspert od spraw ukraińskich.
Jego zdaniem istotnym jego punktem jest odzyskanie pełnej kontroli Ukrainy nad granicą w całej strefie konfliktu. "Mam nadzieję, że podpisany teraz dokument nie pozostanie tylko na papierze, ale będzie realizowany w praktyce" - powiedział KAI proboszcz parafii greckokatolickiej w Lublinie. W rozmowie z KAI kapłan mówi m.in. także na temat wypowiedzi papieża Franciszka w sprawie Ukrainy podczas audiencji ogólnej w Watykanie 4 lutego, która wzbudziła duże kontrowersje wśród mieszkańców tego kraju.
Jak ocenia Ksiądz podpisane dzisiaj w Mińsku przez przywódców Ukrainy, Niemiec, Francji i Rosji porozumienie w sprawie zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy?
Ks. mitrat Stefan Batruch: Nie jest to przełom na drodze do zakończenia wojny na wschodniej Ukrainie. Rozmowy toczyły się w napiętej atmosferze i trwały bardzo długo. Opublikowany komunikat daleki jest od jednoznaczności, co wskazuje, że były spore rozbieżności podczas dyskusji. Jest to jednak krok do przodu. Istotnym jego punktem jest odzyskanie pełnej kontroli Ukrainy nad granicą w całej strefie konfliktu, mimo że proces ten będzie trwał długo, bo do końca 2015 r. Tego domagał się usilnie prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.
Pozostałe punkty porozumienia zweryfikuje życie. Porozumienie zawarte we wrześniu ub.r. też w Mińsku również miało być wiążące, ale w praktyce nie funkcjonowało. Wypowiedzi przywódców samozwańczych republik na wschodniej Ukrainie po podpisaniu tego dokumentu świadczą o tym, że nie do końca są z niego zadowoleni. Wyrażają tym samym opinię nie tylko swoją, ale też Kremla.
Trzeba zrobić wszystko, aby utrzymać pokój na wschodzie Ukrainy, gdyż jest on bardzo potrzebny przede wszystkim mieszkańcom tamtych regionów. Od miesięcy żyją oni w wielkim napięciu, teraz są ostrzeliwani, wielu z nich ginie a prawie dwa miliony opuściło swoje domostwa i stali się migrantami we własnym kraju. Czekają spokojnych czasów, aby powrócić w ojczyste strony. Czy pokój nastąpi? Zobaczymy w przyszłym tygodniu. Zgodnie z porozumieniem od północy 15 lutego ma nastąpić natychmiastowe i pełne wstrzymanie ognia w poszczególnych rejonach obwodów donieckiego i ługańskiego.
Innym pozytywem porozumienia jest uwolnienie i wymiana wszystkich zakładników i osób przetrzymywanych, w tym więzionej w Rosji Nadii Sawczenko, pilotki ukraińskiej armii...
- To też bardzo cieszy. Jak już mówiłem, w tej sprawie mieliśmy już uzgodnienia we wrześniu ub.r. i nie zrealizowano ich. Mam nadzieję, że podpisany teraz dokument nie pozostanie tylko na papierze, ale będzie wcielany w życie.
A jeśli nie będzie realizowany i znowu dojdzie do walk?
- Cały czas musimy dążyć do uregulowania sytuacji na drodze dyplomatycznej. Gdy one nie będą przynosiły rezultatów, to dojdzie do eskalacji konfliktu i otwartych działań wojennych na wielką skalę.
Czyli cały czas grozi nam wojna na całego?
- Wojna już trwa od kilku miesięcy i miejmy nadzieję, że podpisane porozumienie doprowadzi do jej zakończenia i pokoju. Podkreślmy, że jak na razie ma ona zasięg regionalny, ale może się przerodzić w konflikt dużego formatu i objąć także kraje bałtyckie, które się tego bardzo obawiają. Może też objąć całą Europę.
Czy dotychczasowe zabiegi dyplomatyczne nie są za mało skuteczne...?
- Trochę niepokoi fakt, że w sumie rozmowy prowadzą tylko dwa kraje: Niemcy i Francja i nie jest to głos całej Unii Europejskiej. Niektórzy mogą podejrzewać, że są to zakulisowe działania tylko tych dwóch krajów. Z historii wiemy, że takie formy dogadywania się z Rosją nigdy nie prowadziły do czegoś dobrego. Dobrze, że w konflikt mocno zaangażowały się Stany Zjednoczone.
Jak Ksiądz skomentowałby apel papieża Franciszka w sprawie Ukrainy, wystosowany podczas audiencji ogólnej w Watykanie 4 lutego? Wzbudził on przede wszystkim duże kontrowersje wśród Ukraińców. Równie niezadowalający był komunikat rzecznika Watykanu z 10 lutego na temat wojny na Ukrainie...
- Wypowiedzi te zaniepokoiły Ukraińców. Świadczy to z kolei o tym, jak bardzo mocno działa kremlowska propaganda i lobbing w kręgach watykańskich. Pokazuje to, że papież nie jest doinformowany na temat wydarzeń na Ukrainie. Szczęśliwie się składa, że po tej niefortunnej papieskiej wypowiedzi, która wywołała burzę komentarzy po stronie ukraińskiej, od 16 do 20 lutego w Watykanie będą przebywać biskupi łacińscy i Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego z wizytą ad limina Apostolorum. Biskupi na pewno przedstawią papieżowi sytuację we właściwym świetle. I nie będzie już dochodziło do takich wystąpień.
Zrozumiałe jest, że Stolica Apostolska podchodzi do sytuacji konfliktów z ogromną ostrożnością i stara się nie stawać po którejś ze stron. Z drugiej strony sytuacja wydaje się być na tyle oczywista i jednoznaczna, że nie ma potrzeby stosowania języka czysto dyplomatycznego.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.