Lektura wywiadu doktor Justyny Melonowskiej „Święty nie znaczy nieomylny”, który ukazał się w ostatnim numerze „Wysokich Obcasów”, dodatku do „Gazety Wyborczej”, jest smutnym i konsternującym doświadczeniem.
Przypomnijmy, że ta karykaturalna prezentacja pojęcia natury dokonuje się w kontekście oskarżenia Jana Pawła II o dyscyplinowanie i instrumentalizację kobiet poprzez podkreślanie tego, że w ich naturze (sic!) jest zawarte powołanie do macierzyństwa. Należy w tym miejscu podkreślić trzy rzeczy. Po pierwsze, autor tych słów nie zna poważnego myśliciela, ani z przedchrześcijańskiej starożytności, ani z wnętrza kultury chrześcijańskiej, który zgodziłby się z tak uproszczonym – należałoby niestety powiedzieć: prymitywnym – ujęciem relacji natury i wolności. Prezentacja takiej intelektualnego potworka w kontekście dyskusji nad naturą kobiety w myśli Karola Wojtyły/Jana Pawła II jest po prostu nadużyciem. Nie powinno się dokonywać karykatury krytykowanych poglądów, aby je móc krytykować.
Po drugie, autorka powinna wiedzieć, że relacja natury i wolności jest jednym z najważniejszych tematów w filozofii Karola Wojtyły i teologii Jana Pawła II. Wychowany w nurcie myśli klasycznej, Wojtyła był świadomy, że nowożytność w sposób nieuprawniony porzuciła pojęcie natury, szczególnie natury człowieka w imię wolności samo-stanowiącego się podmiotu. Niewątpliwie, jego studia nad Jean-Paul Sartrem, które odbył jeszcze w latach 60-tych, pomogły mu dobrze zrozumieć problem nowożytnego człowieka, który chce, aby egzystencja wyprzedzała esencję. Dlatego też, jednym z głównych wątków w filozoficznym opus magnum Wojtyły, książce Osoba i czyn z 1969 roku, jest próba ukazania wolności człowieka, która jest częścią natury człowieka, a równocześnie w sposób wolny ma tę naturę odczytać i realizować. Na tym polega istota etycznej sytuacji człowieka i z tego wynika długotrwała polemika Karola Wojtyły/Jana Pawła II z koncepcją tzw. „wolności absolutnej”, gdzie wolny wybór nie dokonuje się w oparciu o prawdę odczytaną przez człowieka w jego sumieniu. W kontekście tych uwag, stwierdzenie Melonowskiej, że „język natury zatraca wszystko to, co biograficzne. Cały dramat pani jednostkowego istnienia, w tym i macierzyństwa”, jest po prostu niezrozumieniem używanych pojęć. Wojtyła – opierając się także na Sartrze – prawdopodobnie powiedziałby, że właśnie odrzucenie natury prowadzi do banalizacji i unieważnienia dramatu wolności.
Po trzecie, jak już zauważyliśmy, Melonowska wulgaryzuje i upraszcza Wojtyłę, a w ten sposób dezinformuje niezorientowanego czytelnika. Tak też dzieje się w tej części wywiadu, gdzie „pastwiąc się” dalej nad pojęciem natury kobiety związanej szczególnie z umiejętnością nawiązywania relacji tak pisze o argumentacji Jana Pawła II: „Używa sformułowania ‘fakty wewnętrzne jej to narzucają’ oraz ‘konstytucja do wewnątrz’, czyli mówiąc wprost, pochwa, macica itd.”.
Trudno polemizować z tak sformułowaną tezą, także dlatego, że Karol Wojtyła, a później Jan Paweł II bardzo dbał o piękno i godność języka, zwłaszcza gdy mówił o człowieku. Niemniej, należy zapewnić czytelnika, że przedstawione w ten sposób poglądy nie mają wiele wspólnego z myślą Jana Pawła II. Przyjęcie istnienia natury kobiety i mężczyzny nie zakłada przyjęcia tego, że „pochwa i macica narzucają kobiecie to, kim jest”. Zdaniem Jana Pawła II, to nie „pochwa i macica narzucają kobiecie to, kim jest”, ale decydują o tym, jak w przypadku każdej osoby, jej wolne wybory, które jednakże nie dokonują w jakiejś antropologicznej próżni, ale w oparciu o konkretną strukturę biologiczną i psychiczną, emocjonalną i racjonalną. Ta struktura, która według klasycznej chrześcijańskiej antropologii ma związek z tym, kim jesteśmy jako osoby, ale także jako mężczyźni i kobiety, ma związek także z różnicą płci. Nurt feminizmu różnicy, reprezentowany chociażby przez takie feministki jak Carol Gilligan czy Sylviane Agacinsk, poddał tę rzeczywistość wszechstronnej analizie. Więcej cennych odniesień do feminizmu różnicy możemy odnaleźć w książce Magdaleny Środy Indywidualizm i jego krytycy: współczesne spory między liberałami, komunitarianami i feministkami na temat podmiotu, wspólnoty i płci (Warszawa 2003), gdzie także znajdujemy ważną uwagę, że od lat 80-tych ubiegłego wieku dyskurs różnicy, który zwraca uwagę na istotne różnice między tym, co męskie, i tym, co kobiece, stał się dominującym nurtem w łonie feminizmu. Walcząc ze stereotypami, nie należy o tym zapominać.
Nie mężczyźni, nie kobiety, ale osoby
Celem opisywanego wywiadu nie jest tylko krytyka nieadekwatnych i niesprawiedliwych ujęć różnicy płci, ale także zaproponowanie bardziej adekwatnego modelu. Sercem tego nowego modelu jest koncentracja nie na różnicy płci, ale na godności osobowej każdej kobiety i każdego mężczyzny. W kontekście swojej krytyki nadmiernej koncentracji na macierzyństwie doktor Melonowska mówi o Janie Pawle II: „z mojej perspektywy macierzyństwo jest dla niego wielkim konceptualnym worem, do którego wrzuca całe spektrum zachowań, a które zwykle nazywa się elementarną życzliwością, empatią, altruizmem, szacunkiem dla drugiego człowieka i nie ma to nic wspólnego z macierzyństwem. Nie są to żadną miarą cechy szczególnie kobiece ani być nie powinny, tylko ogólnoludzkie”.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.