Trzy fatalne błędy piłkarzy Bayernu Monachium przesądziły o niespodziewanym zwycięstwie FC Porto w Portugalii 3:1 w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Cały mecz w barwach gości rozegrał Robert Lewandowski. W Paryżu PSG uległo Barcelonie 1:3. Rewanże 21 kwietnia.
Niedawno szkoleniowiec Bawarczyków Hiszpan Josep Guardiola określił sytuację kadrową swojego zespołu jako "krytyczną". Kontuzjowani są bowiem m.in. obaj skrzydłowi - Francuz Franck Ribery i Holender Arjen Robben, a także Bastian Schweinsteiger czy Austriak David Alaba.
Pierwsza bramka dla Porto padła po błędzie jednego z podstawowych graczy gości i najbardziej doświadczonych zawodników na boisku Xabiego Alonso. 33-letni Hiszpan nie poradził sobie z pressingiem, jaki wywarł na nim Kolumbijczyk Jackson Martinez, i stracił piłkę. Rywal popędził z nią w pole karne, gdzie sfaulował go bramkarz Manuel Neuer. Można było przypuszczać, że mistrz świata zobaczy za to czerwoną kartkę, ponieważ był ostatnią przeszkodą Martineza w drodze do bramki, ale sędzia pokazał mu tylko żółtą. "Jedenastkę" pewnie wykorzystał Portugalczyk Ricardo Quaresma.
Siedem minut później nie popisał się tym razem Brazylijczyk Dante, który pogubił się i podał piłkę prosto do Quaresmy. Reprezentant Portugalii przebiegł z nią kilkanaście metrów i bez problemu pokonał Neuera w sytuacji sam na sam.
W 28. minucie nastroje Bawarczykom poprawił Hiszpan Thiago Alcantara, który sam niedawno powrócił do składu po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją. Obrońcy wicelidera portugalskiej ekstraklasy nie upilnowali go w polu karnym, więc były piłkarz Barcelony mógł spokojnie wpakować piłkę do siatki po dośrodkowaniu po ziemi Jerome'a Boatenga.
Później Bayern był jednak bezsilny w ofensywie i zaskakująco niefrasobliwy w obronie. Kilka razy z opresji mistrza Niemiec ratował Neuer, ale w 65. minucie nawet on nie mógł zapobiec utracie trzeciego gola. Na listę strzelców wpisał się Jackson Martinez, który skorzystał z... błędu obrońców. Tym razem źle lot górnej piłki obliczył Boateng, który nie trafił w nią głową. Ta spadła pod nogi Kolumbijczyka, a ten zdobył szóstą bramkę w tej edycji Champions League.
Wynik jest niespodziewany, ale gol strzelony przez Bayern na wyjeździe może okazać się kluczowy. Rezultat 2:0 dla Bawarczyków w rewanżu promowałby ekipę Guardioli. O takie rozstrzygnięcie nie będzie jednak łatwo, ponieważ Porto jest jedynym zespołem w tym sezonie LM, który nie przegrał jeszcze meczu.
"Z 1:2 moglibyśmy jeszcze żyć, ale ten gol na 1:3 trudno nam przełknąć. Będzie ciężko, ale wciąż mamy nadzieję. Biadolenie nic nam nie da, musimy patrzeć przed siebie. 2:0 to możliwy wynik" - powiedział po spotkaniu kapitan Bawarczyków Philipp Lahm.
O ile postawa Porto w meczu z Bayernem była zaskakująca, to rezultat w Paryżu raczej nie jest niespodzianką. Tym bardziej, że ekipę mistrza Francji, podobnie jak Bayern, w ostatnim czasie prześladują absencje kluczowych piłkarzy. Za kartki pauzowali Szwed Zlatan Ibrahimovic oraz Włoch Marco Verratti, natomiast z powodu kontuzji zabrakło m.in. rodaka tego ostatniego - Thiago Motty.
Na domiar złego urazu doznał w 21. minucie Brazylijczyk Thiago Silva. Z konieczności zastąpił go jego również nie do końca zdrowy rodak David Luiz. Wcześniej trener Laurent Blanc zapowiadał, że Luiz - również podstawowy obrońca PSG - w środę nie zagra, a prawdopodobnie zabraknie go także w rewanżu.
Osłabiona defensywa dała sobie strzelić pierwszą bramkę w 18. minucie. Wówczas Argentyńczyk Lionel Messi zaskoczył obrońców rywali prostopadłym podaniem, po którym Brazylijczyk Neymar z zimną krwią wykończył akcję jeden na jednego z włoskim bramkarzem Salvatore Sirigu.
Na 2:0 podwyższył w 67. minucie Luis Suarez. Urugwajczyk popisał się błyskotliwą akcją - zbiegł ze skrzydła w pole karne, mijając trzech obrońców PSG, a następnie z bliska nie dał szans na interwencję Sirigu. Ten sam zawodnik zdobył trzeciego gola dla gości w 79. minucie precyzyjnym, technicznym uderzeniem w "okienko".
Honorowa bramka dla gospodarzy padła chwilę później, gdy mocny strzał sprzed pola karnego oddał Holender Gregory van der Wiel, a tor lotu piłki przeciął francuski obrońca Jeremy Mathieu. To zupełnie zmyliło bramkarza, który nie zdążył z interwencją.
To pierwsza przegrana PSG w europejskich pucharach przed własną publicznością po serii 33 zwycięstw lub remisów od 2006 roku.
Oba zespoły zmierzyły się ze sobą w tej edycji LM po raz trzeci. Wcześniej grały ze sobą dwukrotnie w grupie. We Francji PSG wygrało 3:2, natomiast na Camp Nou lepsi byli Katalończycy - 3:1.
Środowe mecze zrekompensowały nieco postronnym kibicom bramkowy deficyt z wtorku. W derbach Madrytu pomiędzy Atletico a Realem padł remis 0:0, natomiast Juventus Turyn pokonał Monaco 1:0 po trafieniu z rzutu karnego.
Rewanże środowych par odbędą się we wtorek 21 kwietnia. Finał zaplanowano na 6 czerwca w Berlinie.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.