Wojciech Jaruzelski ponosi odpowiedzialność za śmierć księdza Popiełuszki, Waldemar Chrostowski, kierowca zamordowanego kapłana nie współpracował z SB, a ks. Henryk Jankowski to KO "Libella" vel "Delegat" - to dziś medialne tematy numer jeden.
Arcybiskup Kazimierz Nycz, chociaż dość sceptyczny wobec rewelacji podanych przez IPN, zwraca uwagę, że książka "Aparat represji wobec księdza Jerzego Popiełuszki 1982-1984" pomoże w procesie beatyfikacyjnym zamordowanego kapłana – pisze dziennik „Polska”. Autor wstępu do publikacji dr Jan Żaryn uważa, że zabójstwo księdza Popiełuszki nie było oddolną inicjatywą kilku ludzi komunistycznej bezpieki. Stanowiło konsekwencję wcześniejszych działań przeciwko księdzu. Generał Jaruzelski miał wiedzieć, że może dojść do mordu, ale mu nie zapobiegł. Jak informuje „Polska”, Jan Żaryn nie wyklucza, że generał może za to stanąć przed sądem. Działalność pozostałych agentów, m.in. księdza Michała Czajkowskiego oraz ks. Andrzeja Przekazińskiego, przyjaciela ks. Popiełuszki, nie była zadowalająca dla SB. Ks. Michał Czajkowski przesłał wczoraj do KAI oświadczenie, w którym zaprzeczył wszelkim doniesieniom, jakoby donosił na księdza Jerzego. Powtórzył to w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. Przyznaje, że w jego rozmowach z SB „mogło paść nazwisko księdza Popiełuszki, ale nigdy nie powiedziałem niczego przeciwko niemu, niczego co miałoby charakter jakiegoś donosu, który mógłby mu zaszkodzić”. Wielkie emocje budzi nazwisko księdza Henryka Jankowskiego. Według historyków to prałat był kontaktem operacyjnym o pseudonimach „Libella” i „Delegat”. Ksiądz Jankowski wszystkiemu zaprzecza. Co więcej, jak podaje „Gazeta Wyborcza” Jan Żaryn przyznał, że ks. Jankowski i biskupi: Alojzy Orszulik, Jerzy Dąbrowski i Kazimierz Romaniuk, których również SB potraktowało jako źródła informacji, nie mieli nic wspólnego ze sprawą zamordowanego kapłana. Gdańskiego prałata broni Lech Wałęsa. Podkreśla, że bez dokonań ks. Jankowskiego nie byłoby zwycięstwa „Solidarności”. Z kolei Andrzej Gwiazda powiedział „Dziennikowi”, że w latach 80. podejrzewano ks. H. Jankowskiego o współpracę z SB. Przyznaje, że były to poszlaki i domysły, których w tamtym czasie nie dało się zweryfikować. Kwestionuje też wyjaśnienia na łamach „Dziennika”. Powołując się na inteligencję gdańskiego prałata, wątpi jakoby ten mógł nieświadomie przekazywać informacje esbekom. Ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" z dystansem wypowiada się na łamach „Gazety Wyborczej” o ustaleniach dotyczących księdza Jankowskiego. Przypomina, że obok ks. Popiełuszki i ks. Małkowskiego był on uważany przez SB jako jeden z najniebezpieczniejszych działaczy, których należało unieszkodliwić. Publicysta „Dziennika” Jerzy Jachowicz nie zgadza się z tą opinią. Komentuje, że ksiądz Jankowski kłamie, aby ukryć kompromitującą go przeszłość. Polemizuje również ze stwierdzeniem, które wygłosił m.in. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, jakoby prałat mógł nie wiedzieć, iż SB zarejestrowało go jako kontakt operacyjny. J. Jachowicz pisze: „każdy tzw. kontakt operacyjny miał świadomość tego, że spotyka się z funkcjonariuszami SB tylko po to, aby przekazać im informacje. W tamtym czasie, czyli na początku lat 80., w najgorętszym okresie stanu wojennego spotkania z SB-kami były czymś niedopuszczalnym i karygodnym”. Publikacja IPN oczyściła z wszelkich podejrzeń Waldemara Chrostowskiego, kierowcę ks. Popiełuszki. Według niektórych miał on nie tylko donosić na księdza, ale nawet być zamieszanym w zamach. Zdaniem Żaryna Chrostowski nie był esbeckim kontaktem. Sam był represjonowany (m.in. spalono mu mieszkanie) – pisze „Polska”. IPN pracuje nad drugim tomem, który będzie obejmował czas po zabójstwie ks. Popiełuszki, przede wszystkim tzw. proces toruński – dodaje.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.