Najkrwawsze działania terroryści z Boko Haram prowadzą w nigeryjskim stanie Borno i kameruńskim mieście Fotokol.
Tylko w ostatnich dniach fundamentaliści zabili co najmniej 70 osób i zniszczyli wiele wiosek. „Te ataki pokazują dwie rzeczy. Przede wszystkim to, że Boko Haram wciąż nie zostało pokonane, co więcej, wciąż jest na tyle silne, by dokonywać krwawych ataków poza granicami Nigerii - mówi afrykanista Enrico Casale. - Po drugie: fundamentaliści z Boko Haram chcą karać wszystkie państwa, które przyłączyły się do działań nigeryjskiego rządu mających na celu pokonanie tej islamskiej organizacji i powstrzymanie jej ekspansji w Afryce. Od miesięcy zagrożenie szczególnie odczuwalne jest w Kamerunie, Czadzie i Nigrze. Pamiętajmy, że Boko Haram to afrykańskie odgałęzienie Państwa Islamskiego. Stąd też rządom w regionie ich działań zależy na ograniczeniu jego ekspansji i militarnym pokonaniu go. Pamiętajmy, że obecny prezydent Nigerii jest muzułmaninem, jednak nie przeszkodziło mu to w rozpoczęciu potężnej ofensywy przeciwko fundamentalistom z Boko Haram, których postrzega jako poważne zagrożenie dla swego kraju i regionu”.
Natomiast abp Ignatius Kaigama wyraził niepokój okrutną eskalacją przemocy i faktem, że celem fundamentalistów jest coraz częściej wyłącznie ludność cywilna. Atakują szkoły, kościoły, targowiska. Nigeryjskie służby bezpieczeństwa podkreślają, że ekstremiści z Boko Haram coraz częściej zaczynają wykorzystywać w swych działaniach kobiety. Ukrywają one ładunki wybuchowe pod muzułmańskim strojem.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.