Świat się zmienia. Wiadomo nie od dziś. Ale tempo zmian stało się zawrotne.
Wśród wielu ważnych i gorących tematów ostatnich dni uderzył mnie jeden kościelny i taki ludzki temat. Zresztą – bardzo mi bliski. Bo ja mam podobny PESEL, a wiadomo, że ten obywatelski kod zdradza wiek. W niedzielę 19 lipca w kościołach archidiecezji przemyskiej zostanie odczytany list arcybiskupa Józefa Michalika. W nim zaś takie słowa: „zbliża się zakończenie mojej posługi biskupa diecezjalnego. Ponowiłem w tych dniach prośbę do Papieża Franciszka, aby zechciał nie przedłużać czasu mego odejścia z tej odpowiedzialnej misji, która potrzebuje nowego człowieka” [za KAI]. Arcybiskupa spotkałem pod koniec kwietnia w czasie pielgrzymki do Dachau. Jako reporter zrobiłem zdjęcie, zaś jako gaduła opowiedziałem o chrzcie, którego udzielił mi we Lwowie jego poprzednik, wtedy jeszcze młody ks. Tokarczuk. Nawet nie pomyślałem, że arcybiskup jest w wieku „przedemerytalnym”. Mówiąc kolokwialnie – trzyma się dobrze. Ja, nieco od niego młodszy, wiem, co znaczy to „trzymać się dobrze”. O szczegółach opowiadał nie będę, rówieśnicy wiedzą, młodsi za jakiś czas będą zaskoczeni.
W słowach listu arcybiskupa Michalika uderzają słowa „misja, która potrzebuje nowego człowieka”. Otóż to! Volvitur Orbis! Świat się zmienia. Wiadomo nie od dziś. Ale tempo zmian stało się zawrotne – w dużej mierze za przyczyną błyskawicznej szybkości przekazu i poszerzenia spektrum informacji. To już nie agencyjne depesze z ograniczoną ilością znaków alfabetu Morse’a czy kodów dalekopisu. To dźwięk, obraz, film... A to już inna jakość. Jej skutkiem jest głębokość dokonywających się w człowieku, w społeczeństwie, w świecie zmian. Kościół, ludzie Kościoła – i pasterze, i miliony chrześcijan tym zmianom też podlegają. Takie jest prawo zakorzenienia Kościoła w świecie.
Jedną z konsekwencji tej szybkości i głębokości pokoleniowych zmian jest coraz większy rozdźwięk pomiędzy starszymi i młodszymi. Młodzi mówią (i czują) innym językiem – choć tych samych słów używają. Inne mają punkty odniesienia w wartościowaniu i ocenianiu świata i życia. Nie złe, nie płytsze. Po prostu inne. Rozchodzą się więc tory myślenia, planowania, wymagań, oczekiwań – i wielu innych obszarów życia. I wtedy trzeba powiedzieć: „misja potrzebuje nowego człowieka”. Człowieka, który ten nowy świat będzie rozumiał i będzie lepiej rozumiany. Czy jako biskup – co wyartykułował abp Michalik, czy jako proboszcz.
W rodzinie ważną rolę pełni dziadek, ale źle, gdy dziadek musi grać rolę ojca. Rolę dziadka pełni. Rolę ojca tylko gra. Tak jak ja gram rolę proboszcza czy felietonisty. W tym ostatnim wcieleniu pocieszam się, że wśród komentatorów wiary.pl jest większość młodych, więc jeden dziadek może być. Pewnie nawet dobrze, że jest. Ale co do trwania w roli ojca parafii, podczas gdy raczej dziadkiem jestem – mam wątpliwości. Trzeba będzie podobny list do swojego biskupa napisać.
PS A w liście przemyskiego arcybiskupa wiele innych ważnych spraw zostało powiedzianych, warto tam sięgnąć [kliknij tutaj].
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.