Peruwiańskie władze oskarżyły o terroryzm misjonarza, który pomaga rdzennej ludności Amazonii.
Włoskiemu pasjoniście postawiono zarzut organizowania Indian do – jak to określono – „walki z władzami”. Przeciw zakonnikowi rozpętano oszczerczą nagonkę w mediach. O. Mario Bartolini pracuje w Ameryce Łacińskiej od 30 lat. Jest obrońcą amazońskich Indian z regionu Yourimaguas, zagrożonych wywłaszczeniem przez międzynarodowych inwestorów sektora wydobywczego. 8 czerwca peruwiańskie władze powiadomiły zakonnika, że jest oskarżony o terroryzm i że stanie przed sądem. O. Bartolini był sądzony już dwa lata temu. Został uniewinniony, jednak zakomunikowano mu wówczas, że jeśli wyjedzie, to na swą misję nie będzie mógł już wrócić. Misjonarz powiedział, że nie opuści ludzi, którym służy. Obecnie poprosił zakonnych współbraci o 5 tys. euro, aby miał z czego opłacić adwokata. Peruwiański rząd utrzymuje, że cała ziemia należy do państwa, chyba, że ktoś ma dokument własności – powiedział agencji ADN-Kronos o. Floriano de Fabiis z kurii generalnej pasjonistów w Rzymie. Tymczasem zaledwie 3 proc. rdzennej ludności takie dokumenty posiada. Resztę z łatwością można wysiedlić, karczując tropikalne lasy i udostępniając teren zagranicznym firmom. Według misjonarzy w ubiegłotygodniowych starciach sił rządowych z protestującymi Indianami zginęło nie, jak mówiono, 30, ale ponad 100 osób. By utrudnić liczenie ofiar, ciała powrzucano jednak do rzek.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.