Do eksplozji w pobliżu dwóch kościołów doszło w niedzielę w amerykańskim mieście Las Cruces w stanie Nowy Meksyk.
Pierwszy wybuch miał miejsce przed wejściem do administracyjnej części zabudowań parafii baptystów. Ładunek podłożony w skrzynce pocztowej eksplodował o 8.20, gdy wierni gromadzili się właśnie na nabożeństwo. 20 minut później wybuchła bomba w koszu na śmieci przed wejściem do katolickiego kościoła św. Krzyża, niszcząc masywne, szklane drzwi. Trwała tam wtedy poranna Msza, ale na szczęście nikt nie został ranny i nie odnotowano też znaczących uszkodzeń.
„Dzięki Bogu w chwili wybuchu nie było nikogo przy wyjściu. To był moment konsekracji, ludzie klęczeli zwróceni w kierunku ołtarza. Gdyby to się stało 10 minut później, byłoby znacznie gorzej. Właśnie wróciłam na miejsce po przyjęciu Komunii, kiedy wszedł policjant i poprosił, byśmy wszyscy spokojnie opuścili budynek” – powiedziała jedna z uczestniczek Mszy w kościele św. Krzyża.
Szef policji w Las Cruces Pete Kassetas nie ma wątpliwości, że celem wybuchów było zastraszenie chrześcijan. Mówi jednak, że na obecnym etapie dochodzeń nie można tego nazwać aktem terrorystycznym ani nie jest pewne, czy obydwa wybuchy są ze sobą powiązane. Miejscowa policja prowadzi dochodzenie przy wsparciu służb federalnych. Zwróciła się także z apelem do mieszkańców, by zgłaszali się, jeśli widzieli cokolwiek podejrzanego w okolicach, gdzie nastąpiły wybuchy.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.