Byłoby fatalnie, gdyby uchodźcy nie doświadczyli od nas chrześcijańskiej postawy – uważa bp Krzysztof Zadarko.
Czy spotkanie z muzułmanami mogłoby być jakąś intelektualną, ale i duchową szansą dla nas, żyjących w katolickiej monokulturze?
– Myślę, że w naszym kraju mamy niewielkie doświadczenie, jeśli chodzi o dialog chrześcijańsko-muzułmański. Swoją drogą wstrząsnęła mną deklaracja mieszkających w Polsce muzułmanów, że nie mają oni żadnej możliwości przyjęcia swoich współwyznawców. Dla mnie to jest szok, bo spodziewałem się, że ktoś powinien w ich imieniu lobbować, mówić za nich. Nie wiem, dlaczego nie słychać głosu środowisk syryjskich, których niewielkie stowarzyszenia u nas jednak działają. Dlaczego nie słychać nikogo, kto mógłby być ambasadorem wszystkich tych nieszczęśników?
Nie słychać też głosu wsparcia czy zaproszenia uchodźców, przynajmniej muzułmańskich, ze strony bogatych państw islamskich: Arabii Saudyjskiej, Kataru czy Omanu.
– Ta sytuacja to wielkie oskarżenie pod adresem tej kultury, która woli zapłacić, ale nie mieć z tym problemem nic wspólnego. Jeśli jednak weźmiemy mapę rozlokowania uchodźców, to sąsiednie kraje arabskie jednak ich przyjęły. Cztery miliony ludzi przebywają poza Syrią, m.in. w Turcji, Jordanii, Libanie. Te kraje jednak wyszły im naprzeciw.
W fali uchodźców są zarówno ci, którzy uciekają spod bomb, jak i migranci ekonomiczni. Kościół powinien być jednakowo otwarty wobec obydwu tych kategorii?
– Powinniśmy być maksymalnie otwarci wobec uchodźców, natomiast kwestia migrantów ekonomicznych jest domeną państwa. Każde państwo, w tym Polska, ma swoją politykę migracyjną. Warto wspomnieć, że populacja obcokrajowców w Polsce (włączając w to około 300 tys. nielegalnie przebywających Ukraińców) wynosi 0,8 proc. W Szwajcarii – 25 proc.
Jesteśmy na początku procesu, którego rozwój i finał trudno przewidzieć. Czy myśli Ksiądz Biskup, że to początek jakiejś nowej Europy?
– Przewiduje się, że z tym wyzwaniem będziemy mieli do czynienia około 10 lat. To początek jakiejś nowej sytuacji. Czy nowej Europy, nowego świata? Tego nie wiem, ale w komentarzach specjalistów pojawiają się opinie, że tak ogromny napływ uchodźców nie pozostanie bez skutków społecznych, kulturowych, politycznych i, co także istotne, religijnych.
Co możemy robić dla uchodźców już teraz, dziś?
– Najważniejsza jest modlitwa w ich intencji i głoszenie nauki Kościoła, która jest wolna od stereotypów i emocjonalnych sformułowań. Kościół musi być od tego wolny. Tymczasem ogólny przekaz jest pełen podgrzewanych emocji, bo to się doskonale sprzedaje.
Co więc doradza Ksiądz Biskup w obecnej sytuacji, zupełnie nowej dla Europy i – w jakimś sensie – nowej także dla Polski?
– Doradzam lekturę Ewangelii. Chrystus sam był uchodźcą. Święta Rodzina nie pojechała do Egiptu na wycieczkę, tylko uciekała przed śmiercią. Wiemy, że zagrożenie było realne, bo rzesze dzieci zamordowano wtedy z rozkazu Heroda. To jest dla nas punkt odniesienia w spojrzeniu na fale uchodźców. Druga inspiracja to ten fragment Ewangelii, który mówi wyraźnie, że na Sądzie Ostatecznym zostaną przypomniane słowa Chrystusa: byłem przybyszem, a przyjęliście mnie lub – nie przyjęliście mnie. I w jednym, i w drugim przypadku konsekwencje są radykalne: albo zbawienie, albo potępienie. Zdaję sobie sprawę z całego problemu. To wszystko nie jest takie proste, bo, po pierwsze, społeczeństwo ma mnóstwo obaw i pytań, które są uzasadnione. Po drugie jednak można zapytać, kiedy przeciętny Polak, zwłaszcza z mniejszych miejscowości, spotkał muzułmanina czy w ogóle przedstawiciela jakiejkolwiek innej kultury czy religii? Potrzeba wiedzy, nie wolno zaś wywoływać i podsycać strachów i lęków. Trzeba, kierując się mądrością Ewangelii, budować kulturę otwarcia. Ale trzeba to czynić roztropnie. Czy ta wielka fala dotrze do Polski? Tego nikt nie wie. Ale Kościół w Polsce problem uchodźców na pewno powinien wpisać do programów duszpasterskich. Powtarzam: najważniejsza jest modlitwa. Uchodźcy mają strach w oczach. Potrzebują wsparcia duchowego, bo wierzą, że jest lepszy świat, świat nadziei, świat miłości.
Umiejętność spotkania z człowiekiem odmiennej kultury i religii niewątpliwie jest nam potrzebna. Będziemy się jej uczyć przez najbliższe lata. Tego nie załatwi raptem jedno kazanie czy jeden list Episkopatu. Nikt nie dostarczy nam instrukcji obsługi takiego problemu. Jako chrześcijanie wierzymy w obecność Ducha Świętego, który pomoże nam z tym problemem się zmagać i dawać osobiste świadectwo.
Świadectwo polskich chrześcijan wobec muzułmańskich uchodźców – tego jeszcze nie przerabialiśmy.
– Nawet gdyby byli u nas krótko, byłoby fatalnie, gdyby nie doświadczyli od nas chrześcijańskiej postawy. Byłby to cios w serce Ewangelii i jej zabicie. Zawiedlibyśmy Chrystusa, który nigdzie nie stawiał żadnych kryteriów: rasy, języka, a nawet religii. W przypowieści o Samarytaninie to on właśnie okazał miłosierdzie człowiekowi leżącemu przy drodze, o nic go nie pytając. Do takiej postawy jesteśmy dziś powołani.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.