Główni przywódcy opozycji irańskiej zaapelowali we wtorek do władz o jak najszybsze zwolnienie z aresztu wszystkich osób, zatrzymanych w toku manifestacji ulicznych, do jakich doszło w Teheranie po wyborach prezydenckich z 12 czerwca.
Według nieoficjalnych danych, w areszcie przebywa nadal ponad tysiąc uczestników protestów. Od 13 czerwca - kiedy ogłoszono wyniki wyborów, według których radykalny prezydent Mahmud Ahmadineżad miał odnieść zdecydowane zwycięstwo - w Teheranie zginęło 20 demonstrantów. Zdaniem opozycji dane te są zaniżone - faktycznie bowiem liczba zabitych jest wyższa, podobnie jak rannych czy aresztowanych.
W opublikowanym we wtorek na stronie internetowej apelu, trzej irańscy zwolennicy reform, liderzy opozycji - Mehdi Karubi, Mir-Hosejn Musawi oraz były prezydent Iranu Mohammad Chatami wezwali także władze by zniosły wprowadzone po wybuchu zamieszek nadzwyczajne środki bezpieczeństwa.
Trzej politycy ogłosili powyższą deklarację po spotkaniu, jakie odbyli we wtorek w Teheranie.
Według FSB brał on udział w zorganizowaniu wybuchu na stacji dystrybucji gazu.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.