- Rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew przybył w poniedziałek z pierwszą wizytą do Osetii Południowej, separatystycznej republiki w składzie Gruzji. W następstwie zeszłorocznej wojny rosyjsko-gruzińskiej Moskwa uznała Osetię Płd. i drugi separatystyczny region Gruzji, Abchazję, jako niepodległe państwa.
"Chcę wyrazić wdzięczność za zaproszenie mnie do tego nowego kraju, który powstał w rezultacie trudnych, dramatycznych wydarzeń" - zacytowały Miedwiediewa rosyjskie agencje. Deklaracja taka padła w rozmowie z południowoosetyjskim przywódcą Eduardem Kokojtym w stolicy regionu, Cchinwali.
"Potrzebne jest wsparcie i współpraca w sferze obrony" - oświadczył rosyjski prezydent. Zapewnił też, że istnieje "seria projektów na rzecz ożywienia gospodarki i sfery socjalnej republiki".
Kreml odmówił skomentowania wizyty, ale na prezydenckiej stronie internetowej napisano, że Miedwiediew udał się do Cchinwali, by spotkać się z Kokojtym.
Gruzja nazwała poniedziałkową wizytą "prowokacją". "Jeśli Miedwiediew nie ma innych miejsc do odwiedzenia poza Cchinwali, nic nie można zrobić. Spodziewamy się prowokacji ze strony Kremla" - ocenił gruziński minister ds. reintegracji Temur Iakobaszwili.
W sierpniu zeszłego roku Rosja i Gruzja stoczyły wojnę o Osetię Południową, która oderwała się od Gruzji jeszcze w latach 90. Moskwa uznała następnie niepodległość Osetii Płd. oraz Abchazji. Poza Rosją uczyniła to jedynie Nikaragua. Rosyjskie paszporty ma ok. 90 proc. mieszkańców Osetii Południowej.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.
Według FSB brał on udział w zorganizowaniu wybuchu na stacji dystrybucji gazu.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.