To wewnętrzne pismo IPN - tak jego rzeczniczka Agnieszka Sopińska-Jaremczak komentuje doniesienia mediów o sporządzonej w IPN liście 21 dawnych wysokich funkcjonariuszy służb specjalnych PRL, wobec których mogą występować podejrzenia ukrywania ważnych dokumentów z PRL.
Powołując się na wewnętrzny charakter pisma, Sopińska-Jaremczak odmówiła PAP podania jakichkolwiek szczegółów.
Jak napisała we wtorek "Gazeta Wyborcza" w artykule pt. "Policja historyczna w akcji", 23 lutego listę wysłał do oddziałów IPN Andrzej Zawistowski, dyrektor Biura Edukacji Publicznej Instytutu. Zdaniem "GW", powołując się na polecenie prezesa IPN Łukasza Kamińskiego, poprosił on o "pilne zebranie od podległych Państwu pracowników wszelkich udokumentowanych informacji dotyczących możliwości zagarnięcia przez byłych funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa państwa PRL dokumentów podlegających przekazaniu do zbioru archiwalnego IPN". Jak miał pisać Zawistowski, "informacje takie mogą dać podstawę prawną uzasadniającą podjęcie przez prokuraturę czynności mających na celu zabezpieczenie dokumentów podlegających przekazaniu IPN".
Zdaniem "GW" polecenie prezesa IPN było następstwem odkrycia w domu zmarłego w 2015 r. ostatniego szefa peerelowskiego MSW gen. Czesława Kiszczaka teczek TW "Bolka".
Jak napisała "GW", do pisma Zawistowskiego dołączono listę 21 byłych wysokich rangą funkcjonariuszy MSW i MON z lat 70. i 80. Są wśród nich generałowie Władysław Pożoga (wiceszef MSW), Henryk Dankowski (I zastępca ministra), Adam Krzysztoporski (wiceminister), Zdzisław Sarewicz (szef wywiadu) czy Józef Sasin (szef Departamentu IV MSW). Część z nich już nie żyje; polecenie może odnosić się zatem, co może się znajdować w domach ich rodzin. Prosząc o informacje dotyczące osób z "listy 21", Zawistowski dodał, że chodzi "także o wszystkich innych funkcjonariuszy, wobec których mogą występować podejrzenia ukrywania dokumentów". Na "liście 21" nie ma Wojciecha Jaruzelskiego - twierdzi "GW".
W poniedziałek prokurator IPN zabezpieczył 17 pakietów dokumentów w domu gen. Jaruzelskiego (zmarł w 2014 r.). Przeszukanie miało na celu "zabezpieczenie dokumentów podlegających przekazaniu do IPN" - w ramach śledztwa co do "ukrycia przez osobę do tego nieuprawnioną dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi". Oficjalnie IPN nie ujawnił, kim miała być ta "osoba nieuprawniona".
16 lutego prokuratorzy IPN - na tej samej podstawie - dokonali przeszukania w domu wdowy po gen. Czesława Kiszczaku. Zabezpieczono tam wówczas sześć pakietów dokumentów, w tym teczkę personalną i pracy TW "Bolka".
Prezes IPN Łukasz Kamiński, pytany przez dziennikarzy, czy wejście prokuratorów do domu gen. Jaruzelskiego ma związek z "teczkami Kiszczaka", odparł, że jest to element tego samego śledztwa, "natomiast nie ma tutaj bezpośredniego następstwa, że jedna czynność jest powiązana z drugą".
"Fakt, że prokuratorzy podjęli takie czynności, świadczy o tym, że zdobyli stosowne dowody na to, iż taka czynność powinna mieć miejsce" - zaznaczył. Dodał, że na "czas tych czynności" wpływa fakt, że "osoby, które dysponowały wiedzą o przechowywaniu przez kogoś takich materiałów, dopiero teraz mówią o tym publicznie i dopiero teraz mogą być przesłuchane".
Pytany o oględziny zabezpieczonych w domu gen. Jaruzelskiego materiałów, odparł, że trwają jeszcze też oględziny materiałów zabezpieczonych w domu Kiszczaka. "Zapewne będziemy się starali, by te czynności mogły być prowadzone równolegle".
Kamiński odniósł się także do informacji mediów, że część materiałów gen. Jaruzelskiego znajduje się w Akademii Humanistycznej w Pułtusku. "Te informacje są weryfikowane, były one weryfikowane już w ubiegłym tygodniu przez prokuratorów. W tej chwili trwają oględziny tych materiałów przez naszych archiwistów, by zweryfikować, czy wśród tych materiałów znajdują się takie, które podlegałyby przekazaniu do IPN" - zaznaczył. Dodał, że oględziny w Pułtusku dobywają się na prośbę pionu śledczego IPN, ale dokonywane są przez pion archiwalny Instytutu.
Media twierdzą, że pion śledczy IPN szukał materiałów dotyczących tajnego informatora Informacji Wojska Polskiego z lat stalinowskich kryptonim "Wolski", którym miał być wtedy Jaruzelski. Według mediów IPN podejrzewał, że teczka "Wolskiego" może znajdować się w domu Kiszczaka - co się miało nie potwierdzić.
W 2006 r. media ujawniły dokumenty IPN, z których wynikało, że Jaruzelski, pod pseudonimem "Wolski", współpracował w latach 1949-1954 jako agent informator z Informacją Wojskową. Jaruzelski nazwał te informacje pomówieniem. Jako "brednię" określił zaś opisany w 2010 r. przez "Biuletyn IPN" raport kontrwywiadu NRD z 1986 r., z którego miało wynikać, że został zwerbowany w 1952 r. do współpracy z IW przez jej ówczesnego oficera Czesława Kiszczaka. Zaprzeczał temu również sam Kiszczak.
Przepisy karne ustawy o IPN przewidują karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia dla tego, kto "będąc w posiadaniu dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi, uchyla się od ich przekazania, utrudnia przekazanie lub je udaremnia".
Art. 25 ustawy o IPN stanowi, że przekazaniu do archiwum Instytutu podlegają "dokumenty, zbiory danych, rejestry i kartoteki wytworzone oraz zgromadzone przez organy bezpieczeństwa państwa, organy więziennictwa, sądy i prokuratury oraz organy bezpieczeństwa III Rzeszy Niemieckiej i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich". Według ustawy, prezes IPN "może zażądać wydania także innej dokumentacji niż wskazana w art. 25, niezależnie od czasu jej wytworzenia lub zgromadzenia, jeżeli jest ona niezbędna do wypełnienia zadań Instytutu Pamięci określonych w ustawie".
Zgodnie z ustawą "każdy, kto bez tytułu prawnego posiada dokumenty zawierające informacje z zakresu działania IPN, jest obowiązany wydać je bezzwłocznie prezesowi Instytutu". "Właściciel lub osoba mająca inny tytuł prawny do posiadania dokumentów, o których mowa w ust. 1, jest obowiązana do ich udostępnienia prezesowi IPN, na jego żądanie, w celu sporządzenia kopii" - głosi ustawa.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.