Zamordowany zakonnik tworzył stronę dokumentującą zbrodnie rebeliatnów.
51-letni asumpcjonista został zamordowany w Demokratycznej Republice Konga. Ks. Vincent Machozi nie był ofiarą przypadkową, ale wybraną celowo. Świadkowie zeznają, że został zabity w Niedzielę Palmową przez żołnierzy w mundurach kongijskiej armii.
Rezydujący w Rzymie ks. Emmanuel Kahindo, wikariusz generalny zgromadzenia augustianów asumpcjonistów podkreśla, że zamordowany zakonnik aktywnie uczestniczył w pracach komisji ds. pokoju, dokumentującej zbrodnie popełniane przez rebeliantów w regionie Nord Kivu, i był twórcą strony internetowej informującej opinię międzynarodową o tych zbrodniach. Wiążą się one z rabunkową eksploatacją bogactw mineralnych i systematycznymi masakrami ludności z plemienia Yira (Nande), które mają cechy ludobójstwa.
Zdobył m.in. dowody na to, że za tymi zbrodniami stali urzędujący prezydenci Konga i sąsiedniej Rwandy. Ks. Machozi udokumentował też proces postępującej w regionie Kivu okupacji rwandyjskiej oraz dokonującej się „bałkanizacji” Konga. Swych współbraci prosił o modlitwę, „ponieważ – jak mówił – wie, że wkrótce zostanie zabity”. W ostatnim czasie udało mu się siedmiokrotnie uniknąć zastawionych na niego pułapek. W październiku 2012 r. na tym samym terenie zostali porwani trzej zakonni współbracia zamordowanego kapłana (Jean Ndulani, Anselme Wasukundi i Edmond Kisughu).
Od tamtego czasu zaginął po nich wszelki ślad. Sytuacja w regionie Butembo-Beni od wielu lat jest zapalna, ponieważ działa tam wiele grup rebelianckich walczących o dostęp do bogatych złóż surowców mineralnych. Ludzie Kościoła są często postrzegani jako niewygodni świadkowie ich nielegalnych działań i dlatego właśnie „są uciszani”.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.