Zwierzchnik rosyjskiej Cerkwi prawosławnej, patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl przybył we wtorek na Wołyń, dokąd z niewyjaśnionych do końca przyczyn nie udało mu się dotrzeć dzień wcześniej.
Jak tłumaczyli przedstawiciele patriarchy, wizyta w Równem została zerwana ze względów bezpieczeństwa. Winą za to obarczono kancelarię prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki, która - zdaniem otoczenia Cyryla - miała odradzić patriarsze przyjazd do tego miasta. "To nie my, lecz ukraińska Cerkiew prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego koordynuje wizytę" - odpowiedziała na to prezydencka kancelaria.
Władze Równego, choć wiedziały o protestach przygotowanych przeciwko wizycie rosyjskiego duchownego, wykluczyły, że w jej trakcie może dojść do niebezpiecznych incydentów.
Zwolennicy przyznania autokefalii ukraińskiej Cerkwi prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego orzekli, że Cyryl nie przybył do ich miasta, bojąc się porozumienia ich Cerkwi z Cerkwią Patriarchatu Moskiewskiego. Jego efektem miałoby być połączenie obu Kościołów w jedną, niezależną od Moskwy ukraińską Cerkiew prawosławną.
Patriarcha Moskwy i Wszechrusi przybył do Równego w poniedziałek w godzinach popołudniowych. Przywitało go tam kilka tysięcy zwolenników i przeciwników.
"Nisko kłaniam się ludziom Równego i, nie zważając na podziały, apeluję: chrońcie swą jedność" - powiedział Cyryl, występując na placu przed miejscowym soborem katedralnym.
Przemówieniu towarzyszyły z jednej strony oklaski, z drugiej zaś okrzyki i gwizdy.
Z Równego patriarcha udał się do Łucka. Kolejnym punktem wizyty Cyryla jest położony tuż przy granicy z Polską Włodzimierz Wołyński.
Dziesięciodniowa wizyta zwierzchnika rosyjskiej Cerkwi prawosławnej zakończy się w środę, w jednym z najważniejszych miejsc prawosławia na Ukrainie - Ławrze Poczajowskiej.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.