Ambasador Gruzji w Polsce Konstantin Kavatardze zaapelował do społeczności międzynarodowej o niedopuszczenie do kolejnego konfliktu między Gruzją a Rosją. W jego ocenie, ostatnie wydarzenia w regionie pokazują jednak, że Rosja taki konflikt może sprowokować.
Na piątkowej konferencji prasowej w Warszawie, w pierwszą rocznicę wybuchu wojny rosyjsko-gruzińskiej o separatystyczną Osetię Południową i Abchazję, Kavatardze podkreślił, że Gruzja nie przesądza, iż do kolejnego konfliktu dojdzie, ale - mówił - "stanowcza reakcja społeczności międzynarodowej jest jedyną możliwością powstrzymania agresywnych działań Rosji".
Kavatardze podkreślił, że Moskwa atakując Gruzję w sierpniu ub.r. nie osiągnęła swoich celów, jakimi - jak wyliczał - było m.in. obalenie prezydenta Micheila Saakaszwilego, doprowadzenie do rezygnacji Gruzji z euroatlantyckich aspiracji oraz osiągnięcie kontroli nad ważnymi korytarzami energetycznymi.
W ocenie ambasadora, Polska bardzo pomogła Gruzji w tym, by Rosja nie osiągnęła tych celów. Podziękował Polakom i polskim władzom za wsparcie podczas zeszłorocznego konfliktu. Podkreślił, że przyjazd do Tbilisi prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych przywódców Europy Środkowej i Wschodniej "uratował Gruzję i Tbilisi". "Zawsze będziemy wdzięczni Polsce za wszystko, co zrobiła dla Gruzji i dla stabilizacji sytuacji w regionie" - zapewniał Kavatardze.
Jego zdaniem, Rosja chciała pokazać rok temu, "kto jest panem i kto rządzi tym regionem", ale to jej się nie udało. Według niego, to powoduje, iż można się spodziewać, że "destrukcyjne działania Rosji będą kontynuowane". "Już mamy do czynienia z kontynuacją tych działań, pod koniec lipca działania Rosji były podobne do tych z lipca ubiegłego roku" - ocenił ambasador.
Jak zauważył, reakcja społeczeństwa międzynarodowego i partnerów Gruzji jest teraz bardziej stanowcza. "Mamy nadzieję, że nie powtórzy się wszystko to, co było w zeszłym roku, ale sytuacja jest niebezpieczna" - mówił.
Kavatardze ocenił, że rosyjska agresja rok temu była "na wielką skalę". Jak mówił, wskutek niej 20 proc. terytorium Gruzji znalazło się pod okupacją, zginęło 224 cywilów, 161 żołnierzy, 11 policjantów, a rannych zostało 1721 osób. Ambasador powiedział, że doszło do czystek etnicznych Gruzinów i przedstawicieli innych narodowości mieszkających na terenach okupowanych przez Rosję. Mówił też, że konflikt spowodował falę 130 tys. uchodźców, a ponad 35 tys. osób nie może wrócić nadal do swoich domów.
Kavatardze zarzucił Rosji, że nie spełniła żadnego punktu planu pokojowego z 12 sierpnia ub.r., który zakładał m.in. wycofanie sił rosyjskich na pozycje sprzed konfliktu. Oskarżył też Moskwę, że buduje na terytorium Abchazji i Osetii Południowej bazy wojskowe, a armia rosyjska i nielegalne "marionetkowe reżimy" tych prowincji dokonują kradzieży, morderstw, napadów zbrojnych i aktów terrorystycznych na cywilnej ludności i policji gruzińskiej.
Ambasador powiedział też, że na terenie okupowanym przez Rosję tworzone są "czarne dziury", gdzie kwitnie handel bronią i narkotykami oraz porwania ludzi dla okupu. Według niego, okupanci prowadzą także nielegalne działania wobec organizacji międzynarodowych.
Kavatardze zarzucił Rosji, że "zabiła" misję OBWE i ONZ w Gruzji oraz blokuje misje UE. "Gruzja chce międzynarodowych obserwatorów na całym terytorium swojego kraju, ale tego nie chce Rosja. Teraz jak nigdy społeczność międzynarodowa powinna alarmować i niezwłocznie należnie oceniać działania Rosji" - przekonywał.
Jego zdaniem, rosyjskie prowokacje nie mogą być tolerowane przez społeczność międzynarodową, a rosyjsko-gruziński konflikt może być rozwiązany tylko "na bazie zasad integralności terytorialnej Gruzji i pokojowego rozwiązywania sporów". Jak zaznaczył ambasador, niezwłocznie w okupowanych regionach Gruzji powinny zostać rozmieszczone operacje międzynarodowe, misje pokojowe i policji.
Ambasador dodał, że Gruzja nigdy nie oczekiwała pomocy militarnej od NATO, ale chce spełnić wszystkie warunki, aby móc stać się członkiem Sojuszu.
W piątek przypada pierwsza rocznica rosyjsko-gruzińskiego konfliktu zbrojnego o kontrolę nad Osetią Płd. i Abchazją - zbuntowanymi prowincjami Gruzji, które przy poparciu Moskwy oderwały się od tego kraju. Rosja i Gruzja wzajemnie obarczają się odpowiedzialnością za doprowadzenie do tej wojny. Oskarżają się też nawzajem o próbę sprowokowania nowego konfliktu.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.