Reklama

Na marginesie

Wierzę w inteligencję naszych Czytelników. Dlatego nie piszę, o jaki margines chodzi. Mam również nadzieję, że nie rozmawiając o tak zwanych tematach aktualnych, będziemy mieli o czym rozmawiać.

Reklama

W radiowej „Trójce” był zwyczaj, że raz w roku listę przebojów przenoszono na inny dzień. Chodziło oczywiście o Wielki Piątek. Nie pamiętam, kto wpadł na ten pomysł, ale nie pamiętam również, by ktoś protestował. Nikt też nie sugerował, by w związku z motywowaną względami religijnymi zmianą zacząć dyskusję na temat roli religii w nowej rzeczywistości. Ot, dla słuchaczy programu było oczywiste, że ten dzień należy po prostu uszanować, choć równie oczywiste jest, że to grono należy do światopoglądowo zróżnicowanych. Z tego, co wiem, rezygnacja z listy w Wielki Piątek nie miała istotnego wpływu na tzw. słuchalność programu w tym dniu.

Gdy przed laty ukazała się pewna skandalizująca książka o kościele, zadzwoniła do mnie znajoma. Zaczęła od pytania, czy już czytałem, bo wszyscy o tym mówią. Odparłem, że do dobrych, jeszcze przedwojennych tradycji, należy zasada, że inteligentowi pewnych rzeczy nie wypada. Argument początkowo nie przekonał. Musiałem użyć mocniejszego. Gdy doszedłem do stwierdzenia, że są zajęcia ciekawsze od nurkowania w szambie, osiągnęliśmy całkowitą zgodność w ocenie książki.

Niedawno byłem na kilkudniowym urlopie w Bieszczadach. (Anioły siedziały na Bukowym Berdzie z gitarą i nie miały nic wspólnego z tymi, które wczoraj wystąpiły na festiwalu w Cisnej.) Któregoś dnia nasza gospodyni zaproponowała, by wieczorem zrobić przy domu ognisko. Udało się. Była kiełbaska, piwo i – oczywiście – kilku Bieszczadników. Niewtajemniczonych informuję, że chodzi o ludzi, którzy kiedyś zachwycili się tym zakątkiem Polski i postanowili spędzić tu resztę swojego życia. Gdy rozmowa zaczęła schodzić na tak zwane tematy aktualne, stary bieszczadzki przewodnik powiedział:
- Dajcie sobie spokój z tymi głupotami. Porozmawiajmy o czymś ciekawszym.
- O czym na przykład? – zapytał gość z Łodzi.
- O górach.
I tak się zaczęło. Zupełnie jak w piosence. „O tym jak kiedyś w górach na pomoc ktoś wzywał głośno…” Noc opowieści. Każdy miał w zanadrzu coś ciekawego. Każdy z zainteresowaniem słuchał opowieści drugiego. Zakończyliśmy jakoś po północy, bo rano my wybieraliśmy się na Bukowe Berdo a nasi sąsiedzi na Siwe Wiry. Gdy spotkaliśmy się ponownie następnego wieczoru jakoś nikt nie miał już ochoty zaczynać od tak zwanych tematów aktualnych. Co nie znaczy, że nie mieliśmy o czym rozmawiać.

Wierzę w inteligencję naszych Czytelników. Dlatego nie piszę, o jaki margines chodzi. Mam również nadzieję, że nie rozmawiając o tak zwanych tematach aktualnych, będziemy mieli o czym rozmawiać. Pamiętając, że człowiekowi inteligentnemu pewnych rzeczy nie wypada.

A jeśli już zahaczyliśmy o margines. Przywiozłem z urlopu fragment piosenki o legendarnym wagabundzie bieszczadzkim. Jakub Bet „Beton” tak śpiewał o Jędrku Połoninie:

„Bo mówił wszystkim prosto w oczy, że kląć nie trzeba na ten świat, bo można leżeć nawet w błocie i patrzeć w niebo pełne gwiazd.”
 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
3°C Czwartek
wieczór
1°C Piątek
noc
1°C Piątek
rano
2°C Piątek
dzień
wiecej »