Dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak oświadczył w czwartek w rozmowie z PAP, że wysłał do Sztabu Generalnego Wojska Polskiego prośbę o dymisję. Odchodzę z armii, jako żołnierz nie mam wyjścia po tym, co powiedział minister obrony Bogdan Klich - powiedział Skrzypczak
Jako powód podaje on słowa ministra Klicha, który po czwartkowym spotkaniu z prezydentem Lechem Kaczyńskim w Sopocie oświadczył, że Skrzypczak rozmawiając z nim w środę "uznał swój błąd". "Ministrowi powiedziałem wczoraj, że przyznaję się do błędu, ale tylko w sensie miejsca i czasu, okoliczności mojej wypowiedzi. A minister mówi, że przyznałem się do błędu. On rozegrał swoją kartę, politycy się dogadali. A jak ja miałbym spojrzeć żołnierzom w oczy? Ja zdania nie zmieniłem, to co powiedziałem, jest prawdą" - powiedział Dowódca Wojsk Lądowych.
Prezydent Kaczyński oświadczył w czwartek w Sopocie, że gen. Skrzypczak pozostaje dowódcą Wojsk Lądowych, choć zaznaczył, że generał naruszył zasadę cywilnej kontroli nad armią. "Jeżeli zdecydowałem się na to, by nie odwoływać ze stanowiska, to ze względu na szczególne okoliczności" - powiedział prezydent. Wyjaśnił, że chodzi nie tylko o niedawną śmierć żołnierza w Afganistanie i sytuację w siłach zbrojnych. Prezydent podkreślił, że Skrzypczak pozostaje na urlopie.
Prace te były częścią Watykańskiej Wystawy Misyjnej w 1925 roku.
Było to pierwsze od dawna przechwycenie statku na w tym rejonie.
Ustalono, że zobowiązania budżetowe wyniosą 192,8 mld euro, a płatności 190,1 mld euro.
Dzięki jego przyjacielowi i mojemu przyjacielowi, wspólnemu znajomemu, poparłem go.