Vive Tauron Kielce triumfując w Lidze Mistrzów piłkarzy ręcznych zakończyło tym samym najlepszy sezon w 50-letniej historii klubu i wpisało się do galerii sław europejskiego szczypiorniaka. W niedzielę w finale pokonało po rzutach karnych MVM Veszprem 39:38.
Mistrzostwo Polski, Puchar Polski i trofeum Ligi Mistrzów - kielczanie wygrali w tym sezonie wszystko, co było do wygrania triumfując w finałowych starciach w trzy kolejne weekendy.
"Czy spełniłem wszystkie swoje marzenia? Nie. Jest ich jeszcze trochę" - powiedział PAP tuż po dekoracji w Kolonii prezes i twórca potęgi Vive Tauronu Kielce Bertus Servaas.
Kielczanie zaczęli rozgrywki LM jednobramkową porażką z węgierskim MOL-Pick Szeged (30:31). Z kolei w szóstej kolejce przegrali, również na wyjeździe, z Vardarem Skopje aż dziesięcioma bramkami (24:34). Zaraz po powrocie do Kielc, na treningu szczypiornistów przywitała liczna grupa kibiców, która swoim dopingiem jak na najbardziej zaciętym meczu chciała podtrzymać drużynę na duchu.
"Nigdy nie zapomnimy tego gestu naszym kibicom. Wtedy powiedziałem, że wszystko co zrobimy, będzie przede wszystkim dla nich. Dziś mało kto o tym wydarzeniu pamięta. Ja i zawodnicy na pewno tego nie zapomnimy" - przyznał trener Tałant Dujszebajew.
Rzeczywiście, od tej chwili żółto-biało-niebiescy wrzucili wyższy bieg. Dowodem tego było zwycięstwo nad wielką FC Barceloną 33:31 w jej własnej hali. Ostatecznie na zakończenie fazy grupowej nie zdołali prześcignąć "Dumy Katalonii" i zajęli po 14 kolejkach drugie miejsce, co oznaczało, że dalsza droga do Final Four będzie wiodła przez 1/8 finału. Tylko pierwsze miejsce premiowane było bezpośrednim awansem do ćwierćfinału.
W najlepszej szesnastce rozgrywek żółto-biało-niebiescy pokonali w dwumeczu białoruski Mieszkow Brześć (32:28 i 33:30) otwierając sobie drogę do ćwierćfinału, w którym spotkali się z triumfatorem Ligi Mistrzów sprzed dwóch lat niemieckim Flensburgiem-Handewitt. Po zaciętych i wyrównanych meczach (28:28 i 29:28) zapewnili sobie awans do Final Four, spełniając pierwszy z celów postawionych przed sezonem przez Dujszebajewa.
Oczekiwanie na turniej w Kolonii upłynęło pod znakiem finałów krajowych rozgrywek. W dwa kolejne weekendy zespół Vive Tauronu Kielce pokonał Orlen Wisłę Płock, broniąc krajowego mistrzostwa oraz Pucharu Polski.
Aż wreszcie przyszedł czas na uwieńczenie całorocznych zmagań i Final Four europejskich rozgrywek. Tuż przed turniejem Vive nie było traktowane przez bukmacherów i komentatorów jako faworyt. Nie brakowało ekspertów, którzy umieszczali kielecki klub na ostatnim, czwartym miejscu w swoich przewidywaniach. Tymczasem w sobotę Vive w półfinale pokonało pełną gwiazd drużynę Paris Saint-Germain, a w niedzielę w szalonym meczu z Veszprem zdobyło miano najlepszej drużyny Starego Kontynentu.
Jeszcze w 46. minucie przegrywało dziewięcioma bramkami (19:27). W niespełna kwadrans zdołało odrobić straty i doprowadzić do dogrywki (29:29). Ta nie przyniosła rozstrzygnięcia (35:35) i o losach spotkania musiały zdecydować rzuty karne. Zimną krew do końca zachowali Marin Sego i Sławomir Szmal, którzy obronili po jednym karnym, zapewniając swojej drużynie historyczny sukces (39:38).
Zdaniem Piotra Chrapkowskiego w 46. minucie zmieniło się wszystko w grze kielczan, tymczasem Veszprem czuł się już triumfatorem. "Nasi rywale myśleli chyba, że już dawno wygrali ten mecz. Tymczasem u nas zadziałało wszystko. Węgrzy zaczęli odczuwać zmęczenie" - zaznaczył.
"Ten sport to moje życie. Przebieg tego finału to niewyobrażalny spektakl, nawet dla samego Hitchcocka. Jestem bardzo dumny i chyba zwariuję z radości. Świetną pracę zrobił Tałant Dujszebajew budując drużynę na miarę tego zwycięstwa" - powiedział PAP tuż po finale Servaas.
Tałant Dujszebajew (trener Vive Tauronu Kielce): "Mogę powiedzieć, że moi zawodnicy to dla mnie prawdziwi bohaterowie ze względu na ich postawę - walkę i wiarę w zwycięstwo. () Jestem szczęśliwy, choć może jest coś, co to szczęście zakłóca. Kiedyś pracowałem z reprezentacją Węgier, gdzie spotkałem wielu zawodników, przyjaciół i właśnie ich przepraszam. () Myślę, że w ciągu tych pierwszych 45 minut Veszprem było lepszym zespołem, jednak moi podopieczni pokazali charakter i walkę do końca".
Marin Sego (bramkarz Vive Tauronu Kielce): "To nieprawdopodobne, co się działo w tym meczu. Myślę, że wielu kibiców po trzech kwadransach nie wierzyło ani w jednym procencie w zwycięstwo. Czy ja wtedy wierzyłem? Myślę, że ludzie zajmujący się zawodowo sportem mają taki obowiązek. Tym razem świetnie się z niego wywiązaliśmy. Jestem bardzo szczęśliwy. Końcówka i powrót do gry o trofeum było czymś nieprawdopodobnie emocjonującym i zapamiętam to chyba na całe życie".
Michał Jurecki (zawodnik Vive Tauronu Kielce): "Jest ogromne zmęczenie i niedowierzanie, bo to co zrobiliśmy przechodzi wszelkie pojęcie. Dziewięć bramek przewagi Węgrów. Później Veszprem się zatrzymało, a my zaczęliśmy zdobywać gole. Na takim poziomie nigdy nie grałem w takim meczu. Dziękuję naszym kibicom za ogromne wsparcie i wiarę do końca".
Grzegorz Tkaczyk (zawodnik Vive Tauron Kielce): "Myślę, że w hali nie było nawet jednej osoby, która wierzyłaby, że możemy jeszcze ten mecz odwrócić. To spotkanie mogliśmy i tak skończyć po 60 minutach, bo w ważnym momencie zmarnowaliśmy dwa karne () To był piękny finał. To piękne na koniec mojej kariery".
Javier Sabate (trener MVM Veszprem): "Myślę, że zagraliśmy bardzo dobrze przez niespełna 50 minut. Później w ataku zaczęło się źle dziać. Bramkarz Vive bronił doskonale, a my stanęliśmy dosłownie w miejscu. Po remisie ciężko było nam się odnaleźć na boisku. W dogrywce walka była bardzo wyrównana. Moi zawodnicy naprawdę zrobili kawał świetnej i ciężkiej roboty. Teraz patrząc na ostateczne rozstrzygnięcie jest mi po prostu smutno. Myślę o naszych kibicach, którzy świetnie nas wspierali".
Gergo Ivancsik (zawodnik MVM Veszprem): "Vive Tauron Kielce to dobra drużyna, która świetnie się odnalazła w ostatnim kwadransie. Prawdę mówiąc, teraz trudno mi ocenić, co wówczas się stało. Ostatni kwadrans kosztował nas zbyt dużo. I teraz po raz kolejny musimy zejść z parkietu jako drudzy. Może spróbujemy za rok, jeszcze raz".
Julen Aguinagalde (zawodnik Vive Tauronu Kielce): "Wygrać taki mecz i to jedną bramką... To nieprawdopodobne doświadczenie i dowód na to, że zawsze musimy walczyć do końca. Jestem dumny z tego, co zrobiliśmy dla naszego klubu, kibiców, Kielc i całej Polski. Teraz jest nasz wielki dzień. Możemy razem świętować ten sukces. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek grał w tak zaciętym meczu. Przyznaje się, że nawet nie pamiętam, jak rzucałem ostatniego karnego.
Tobias Reichmann (zawodnik Vive Tauronu Kielce): "Nie wiem, co się stało. W połowie drugiej części meczu przegrywaliśmy dziewięcioma bramkami. Veszprem kontrolowało mecz do 45. minuty. A później się zatrzymali. A my wykorzystaliśmy okazje w ataku. Jestem dumny z drużyny i fanów, którzy w nas wierzyli".
Bertus Servaas (prezes Vive Tauronu Kielce): "Zwycięstwo w Lidze Mistrzów to absolutne spełnienie marzeń. Nie znaczy to oczywiście, że już można nie marzyć. Nawet trzeba. Jedziemy przecież do Kataru na klubowe mistrzostwa świata. Tak na serio, to teraz mamy ogromną radość w zespole i nie możemy się doczekać, kiedy wrócimy z trofeum do Kielc. Przyjdzie niestety też czas pożegnań. Kilku wspaniałych zawodników odchodzi od nas, ale na razie myślimy o tym, co się stało tego wieczoru. Nie pamiętam co czułem w 46. minucie. Dla żartu i raczej pół serio, mówiliśmy, że jak spadnie przewaga Veszprem do sześciu, to wracamy do gry. I wróciliśmy. Jestem niezwykle szczęśliwy".
Teraz szczypiornistów Vive i kibiców czeka wielka feta na Rynku w Kielcach, którą zaplanowano na wtorkowy wieczór.
Film: Najlepsze momenty meczu.
Zobacz, co działo się w szatni po meczu.
Przypominamy słynny teledysk Vive:
KS Vive Tauron Kielce
Duma, Ojczyzna, Piłka ręczna!
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.