Sejm nie zgodził się w piątek na odrzucenie w pierwszym czytaniu dwóch projektów ustaw o Trybunale Konstytucyjnym - autorstwa PiS oraz autorstwa PSL. Teraz zajmie się nimi sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka.
Sejm nie zgodził się w piątek na odrzucenie w pierwszym czytaniu dwóch projektów ustaw o Trybunale Konstytucyjnym - autorstwa PiS oraz autorstwa PSL. Teraz zajmie się nimi sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka.
Do prac w komisji trafił wcześniej trzeci projekt ustawy ws. TK, zgłoszony przez KOD jako obywatelski.
Wniosek o odrzucenie projektów PiS i PSL zgłosił w czwartkowej debacie nad wszystkimi trzema projektami klub Nowoczesnej. W piątek za odrzuceniem projektu autorstwa PiS głosowało 148 posłów, przeciw było 260, nikt nie wstrzymał się od głosu. Z kolei za odrzuceniem projektu autorstwa PSL głosowało 32 posłów, przeciw było 176, a 118 wstrzymało się od głosu.
Tuż przed głosowaniem ws. wniosku o odrzucenie projektu autorstwa PiS Kamila Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna) podkreślała, że "żadna ustawa nie zakończy ataku PiS na Trybunał Konstytucyjny". "Tego konfliktu nie da się zakończyć na sali sejmowej. Problem polega na nieprzestrzeganiu konstytucji przez władzę wykonawczą, a nie na trybie funkcjonowania TK. Do zakończeniu tego konfliktu z TK potrzebne jest ślubowanie (sędziów - PAP) przyjęte przez prezydenta i opublikowanie wyroku (TK) przez panią premier. Wasze zachowanie porównać można do zachowania kogoś, kto zaprasza do rozmowy o remoncie domu, o wyborze koloru farby w salonie, a tak naprawdę zamawia firmę, która ma zburzyć cały dom" - mówiła.
Dodała, że zapraszanie do rozmów ws. Trybunału to "jest fikcja, pozory". "Dlaczego proponujecie rozwiązania, które już zostały uznane za paraliżujące TK, czyli orzekanie wedle kolejności wpływu, czy większością kwalifikowaną 2/3. To ma być porozumienie? To jest fikcja, to jest kpina z Polaków" - mówiła.
Z kolei Łukasz Schreiber (PiS) podkreślał, że opozycja powołuje się ws. Trybunału na Komisje Wenecką, a "w UE są kraje, które nie znają sądów konstytucyjnych". "Najlepszym przykładem jest Holandia, która w art. 120 zapisała wprost, że sędzia nie orzeka o konstytucyjności ustaw" - mówił. "Nikt z nas nie mówi o tym, by zlikwidować TK, a jedynie o tym by zlikwidować dwa reżimy prawne, które dziś funkcjonują. I nawet o tym nie chcecie rozmawiać. Nawet tu nie ma woli kompromisu. Dla was kompromis to jest wasz dyktat, a na to wysoka izba się godzić nie powinna" - powiedział.
Zgodnie z projektem nowej ustawy o TK autorstwa PiS pełen skład Trybunału to co najmniej 11 sędziów. W tym składzie TK ma orzekać m.in. w sprawach o szczególnej zawiłości - gdy z wnioskiem o uznanie sprawy za szczególnie zawiłą do TK zwróci się prezydent, prokurator generalny, trzech sędziów Trybunału lub skład orzekający wyznaczony do rozpoznania danej sprawy, albo "w sprawach, w których szczególna zawiłość wiąże się z nakładami finansowymi nieprzewidzianymi w ustawie budżetowej". Ponadto TK orzekałby w składzie siedmiu oraz trzech sędziów.
Orzeczenia - według projektu - co do zasady mają zapadać zwykłą większością głosów, ale w przypadku spraw rozstrzyganych w pełnym składzie część orzeczeń ma zapadać większością 2/3 głosów sędziów. Chodzi m.in. o sprawy odnoszące się do wybranych zapisów konstytucji, m.in. dotyczących wolności obywatelskich czy zakazu dyskryminacji.
Stanisław Piotrowicz (PiS) podczas czwartkowej ponadgodzinnej prezentacji projektu podkreślał, że fundamentem projektu jest ustawa o TK z 1997 r., która zapewniała temu organowi "sprawne i właściwe funkcjonowanie". "Ustawa przywróci zasady postępowania, zaburzone przez działanie różnych reżimów prawnych pod rządami ustawy z 25 czerwca 2015 r." - mówił.
"Powrót do rozwiązań prawnych z 1997 r., które mają utrwalone znaczenie i sprawdzały się w funkcjonowaniu TK, będzie sprzyjał dobremu odbiorowi społecznemu nowego aktu normatywnego i stanowi szansę na przywróceniu ładu w postępowaniu przed TK" - dodawał.
W projekcie PSL zapisano, że sędziowie TK są wybierani przez Sejm większością co najmniej 2/3 głosów (dziś to bezwzględna większość). PSL chce ponadto, by Sejm w określonych wypadkach mógł wnosić o ponowne rozpatrzenie ustawy przez Trybunał już po wyroku TK. Projekt głosi też, że "sześciu sędziów, co do których istnieje obecnie konflikt" - czyli trzech wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji, od których prezydent Andrzej Duda nie odebrał ślubowania, oraz trzech sędziów wybranych w obecnej kadencji, przejdzie w stan spoczynku. Trzech nowych sędziów wybrano by według nowych zasad.
W piątek prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że jego klub będzie dążyć do tego, "by ta wojna plemienna się zakończyła, by rozwiązać kwestie Trybunału i przywrócić normalność". Zapewniał że propozycja PSL jest zgodna z konstytucją.
"Rozwiązanie kwestii personalnych w Trybunale jest dzisiaj jednym z podstawowych elementów do wyjścia z chaosu konstytucyjnego" - mówił. Dodał, że "jeśli ktoś chce dążyć do zmiany rzeczywistości na lepsze, to przedstawia swoje argumenty, swoje projekty i dąży do ich przyjęcia".
Jeszcze przed głosowaniem nad odrzuceniem projektów PiS i PSL poseł PO, b. minister sprawiedliwości Borys Budka wniósł o odroczenia obrad Sejmu do grudnia 2016. Jego wniosek został odrzucony.
Budka uzasadniał, że PiS "czeka na tę datę z utęsknieniem" (19 grudnia kończy się kadencja prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego - PAP). "Zdemolowaliście Trybunał Konstytucyjny w grudniu ubiegłego roku. Doprowadziliście do jego paraliżu tylko dlatego, by móc uchwalać właśnie tego typu przepisy" - mówił, odnosząc się do przegłosowanej wcześniej ustawy o działaniach antyterrorystycznych.
Mówił, że rządzący "dążą" do jednego - "by w grudniu tego roku spełnił się sen jednego z posłów, by przejąć TK". "Dlatego panie marszałku, ten wniosek jest zasadny, ponieważ uczyniliście z Trybunału Konstytucyjnego wroga numer jeden, pan prezes uczynił z prezesa Rzeplińskiego wroga numer jeden. (...) Mamicie opinię publiczną, że chcecie kompromisu - nie znacie tego słowa. Panie prezesie proszą przestać oszukiwać Polaków" - powiedział.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.