Słowiańskie starcie w Saint-Etienne było pierwszym na Euro 2016, w którym padły więcej niż trzy gole. Był to także pierwszy mecz, w którym kibice doprowadzili do przerwania gry na kilka minut.
Do incydentów doszło w 85. minucie, kiedy fani zespołu z Bałkanów, zasiadający w sektorze za czeską bramką, wrzucili zapalone race na boisko, mimo że ich zespół prowadził 2:1. Bramkarz Petr Cech uciekł na środek boiska, a arbiter Mark Clattenburg wstrzymał zawody.
W pewnym momencie w ten rejon boiska udało się kilku reprezentantów Chorwacji, którzy wykonywali uspokajające gesty kierowane do swoich kibiców. Fani zajmujący miejsca, z których rzucano materiały pirotechniczne, zostali wyproszeni przez stewardów.
Również pod względem sportowym nie brakowało emocji, choć te zaczęły się tak naprawdę dopiero w drugiej połowie. Przed przerwą Czesi byli bezradni, a Chorwaci stworzyli jedną groźną okazję, po której padła bramka. Na listę strzelców płaskim uderzeniem z kilkunastu metrów wpisał się w 37. minucie Ivan Perisic.
Kwadrans po zmianie stron na 2:0 trafił Ivan Rakitic. Pokonał Cecha w sytuacji sam na sam, do której doszedł dzięki niefrasobliwości czeskich obrońców - stracili piłkę próbując wyjść z nią spod własnej bramki.
Wydawało się, że Chorwaci będą mieli pełną kontrolę nad meczem. Trener Ante Cacic postanowił nawet zdjąć z boiska jedną z gwiazd drużyny Lukę Modrica. Jednak w 76. minucie kontaktowego gola zdobył po precyzyjnym uderzeniu głową rezerwowy Milan Skoda. Chwilę przedtem rywalizacja stała się bardziej wyrównana i swoje okazje miały obie strony.
Wówczas jednak doszło do incydentów z udziałem kibiców i Chorwaci zostali zupełnie wytrąceni z rytmu. Do końca spotkania głównie się bronili, ale w czwartej doliczonej minucie do ich bramki trafił inny zawodnik wprowadzony z ławki rezerwowych Tomas Necid. Wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką Domagoja Vidy.
W końcówce Czesi mogli zdobyć jeszcze trzecią bramkę, ale ostatecznie podzielili się z rywalami punktami. Dzięki temu droga do awansu do 1/8 finału wciąż jest dla nich otwarta - w ostatniej kolejce zmierzą się z Turcją, a nie bez znaczenia może być fakt, że z faworytem grupy D Hiszpanią przegrali tylko jedną bramką (0:1).
Z kolei Chorwaci, zamiast już teraz cieszyć się z miejsca w fazie pucharowej, muszą zebrać wszystkie siły na starcie z broniącą tytułu Hiszpanią. Obecnie mają cztery punkty i wyprzedzają o jeden "La Roję", która o 21 zmierzy się w Nicei z Turcją. Czesi mają punkt, a Turcja zamyka stawkę z zerowym dorobkiem.
Ante Cacic (trener Chorwacji): "Czechy to zespół prezentujący dużą jakość. Zagraliśmy jeden z najlepszych meczów, od kiedy jestem selekcjonerem. Ale to jest Euro, każdy zespół ma szansę. Powinniśmy byli wygrać i mieć teraz sześć punktów. Przynajmniej jestem zadowolony z postawy zespołu - zanim zrobiło się 2:1 robiliśmy wszystko perfekcyjnie. A później już nie byliśmy tak skoncentrowani. Osoby, które rzucały racami, to sportowi terroryści. Nie zasługują, by oglądać mecze na trybunach. Niszczą wszystko, co robimy. To grupa sześciu, siedmiu, może 10 jednostek. Mam nadzieję, że będziemy mogli ich zidentyfikować i ukarać".
Pavel Vrba (trener Czech): "Nie powiedziałbym, że to był cud. Zdobyliśmy punkt, który jest dla nas bardzo ważny. W ostatniej kolejce gramy o wszystko. Nie szło nam najlepiej, ale sami daliśmy sobie nadzieję na wyjście z grupy. W przerwie powiedziałem zawodnikom, że jak nie chcą grać w piłkę, to nic tu po nas. Chorwacja grała o wiele lepiej. Nie mieliśmy żadnych okazji, po prostu wykopywaliśmy piłkę. Powiedziałem piłkarzom, że bawią się w chowanego. Nie wiem, co nam się stało. Po przerwie poprawiliśmy się i z pomocą szczęścia udało nam się wyrównać".
Darijo Srna (kapitan Chorwacji): "Niestety nie udało nam się utrzymać koncentracji po 60 minutach. Co się stało, to się nie odstanie. Nie przegraliśmy, a przed nami jeszcze jedno spotkanie".
Milan Skoda (zdobywca jednej z bramek dla Czech): "Tomas Rosicky dograł mi świetną piłkę, ja zdążyłem wbiec przed obrońcę i do niej doskoczyć, a potem - nie wiem jak - jakoś znalazła się w siatce. Bardzo mnie to ucieszyło. Ten gol nam pomógł, dzięki niemu silniej dążyliśmy do wyrównania i udało nam się. Jednak jesteśmy trochę rozczarowani, bo po strzeleniu drugiej bramki ciągle atakowaliśmy i powinniśmy byli osiągnąć więcej. Ale Rosicky doznał kontuzji i musieliśmy być ostrożni w defensywie".
Część widzów zasiadła w strefach kibica "Gościa Niedzielnego". Zobacz, jak kibicowali.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.