Kluby PO i PSL opowiedziały się w środę w Sejmie za odrzuceniem prezydenckiego weta do ustawy medialnej. Pozostałe kluby są przeciwne ponownemu uchwaleniu ustawy. Do odrzucenia weta potrzeba większości 3/5 głosów, koalicja nie dysponuje taką większością.
Prezydencki minister Andrzej Duda przypomniał, że głównym zarzutem Lecha Kaczyńskiego wobec ustawy był brak gwarancji stabilnego finansowania mediów publicznych, co - zdaniem prezydenta - uniemożliwia realizację misji i zagraża funkcjonowaniu mediów publicznych.
"Ustawa nie zapewnia mediom publicznym autonomii, wysokość środków przyznawanych mediom uzależnia od decyzji politycznych, co godzi w ich suwerenność" - mówił Duda.
Przypomniał, że ustawa została uchwalona bez stosownych konsultacji z Komisją Europejską. Środki przekazywane mediom z budżetu kwalifikowane są jako pomoc publiczna, co wymaga notyfikacji KE. "Notyfikacja powinna być przeprowadzona już na etapie prac legislacyjnych. Skutkiem zaniechania notyfikacji może być konieczność zwrotu pomocy publicznej. To stawia pod znakiem zapytania byt publicznego radia i publicznej telewizji" - mówił Duda.
Dodał, że prezydenta niepokoi również projekt przekształcenia ośrodków regionalnych TVP w spółki, co spowodować może ich upadek bądź komercjalizację, ponieważ realizacja misji nie zapewnia przychodów.
"Zwracam się z apelem o obronę mediów publicznych, a tym samym głosowanie przeciwko ponownemu uchwaleniu ustawy" - powiedział prezydencki minister.
Odrzucenie prezydenckiego weta rekomendowała posłom sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu.
Przewodnicząca komisji Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) mówiła, że prezydent po raz kolejny neguje ustawy dotyczące mediów publicznych, używając argumentu, że czyni to w obronie nadawców. "Jeśli w dalszym ciągu będzie tak bronił mediów publicznych, to jeszcze trochę i nie będzie miał czego bronić" - dodała.
Śledzińska-Katarasińska podkreśliła, że finansowanie nie jest najważniejszym elementem ustawy. Przypomniała, że określa ona zadania mediów publicznych, wprowadza nowy instrument zwany licencjami programowymi, ma wzmocnić regionalny charakter mediów publicznych, odsunąć polityków od zarządzania rynkiem medialnym, a także zmienia zasady wyłaniania rad nadzorczych i zarządów mediów publicznych.
Za odrzuceniem weta opowiedziały się PO i PSL. "Proponowaliśmy odpolitycznienie mediów, przekazanie środowiskom twórczym wielu kompetencji, nowy sposób finansowania, zapewnienie realizacji misji przez licencje programowe. Proponujemy bardzo wiele, ale nikt tego nie chce zauważyć. Najistotniejsze są pieniądze i tylko o pieniądzach rozmawiamy" - mówiła Urszula Augustyn (PO).
Tadeusz Sławecki (PSL) zapowiedział, że jego klub poprze ustawę, mimo że przy uchwalaniu ustawy PO nie dotrzymała umowy zawartej z koalicjantem. "Do końca prac nad ustawą uzgadnialiśmy stanowiska i dopiero na sali sejmowej okazało się, że PO ma inny pomysł na finansowanie mediów. Mimo tego, mimo rożnych uwag w klubie, PSL dotrzyma umowy z Platformą. Ale musicie mieć świadomość, że to wy ponosicie odpowiedzialność za kształt i los tej ustawy" - zaznaczył Sławecki.
Kluby PiS i Lewicy zadeklarowały poparcie prezydenckiego weta. "Ta ustawa ma tylko jedną zasługę: po raz pierwszy spowodowano integrację środowisk twórczych i sprzeciw, jakiego do tej pory nie było" - mówił Jan Ołdakowski (PiS).
Z kolei Jerzy Wenderlich (Lewica) zaapelował do posłów PO, by nie rozpowszechniali informacji, że "wszyscy są odpowiedzialni za to, że nie ma ustawy medialnej". "To wy jesteście odpowiedzialni, że tej ustawy nie ma i że Polacy będą musieli płacić abonament, że jest weto do ustawy, ta degrengolada jest za waszą sprawą" - mówił Wenderlich do posłów Platformy.
Za podtrzymaniem weta opowiedzieli się także przedstawiciele kół: Polski XXI, Demokratycznego Koła Poselskiego Stronnictwa Demokratycznego i SdPl. "Nie możemy przyjąć do wiadomości, że w tym bublu prawnym nie ma zapewnionego jakiegokolwiek poziomu finansowania mediów publicznych" - mówił Andrzej Walkowiak (Polska XXI). Marek Borowski (SDPL) ocenił natomiast, że źle się stało, że w ogóle stracono czas na taką ustawę.
Nową ustawę medialną Sejm uchwalił pod koniec czerwca, prezydent Lech Kaczyński zawetował ją w lipcu.
Ustawa ma zmienić system finansowania mediów publicznych: likwiduje abonament radiowo-telewizyjny, a w zamian wprowadza finansowanie mediów publicznych z budżetu państwa. O wysokości funduszy ma decydować każdego roku parlament, przyjmując ustawę budżetową.
Ustawa wprowadza licencje programowe, które określić mają na co konkretnie idą publiczne pieniądze w radiu i telewizji. Licencji programowej udzielać będzie KRRiT, a organem opiniodawczym dla niej będą rady programowe. Ustawa określa także, na jakie programy można udzielić licencji, wprowadzając katalog zadań finansowanych z publicznych pieniędzy.
Zawetowana ustawa zakłada też powiększenie składu KRRiT (z pięciu do siedmiu osób) - trzech członków miałby wskazywać Sejm; po dwóch Senat i prezydent. Przewiduje się też rotacyjność kadencji członków KRRiT - co dwa lata zmieniałby się przedstawiciel Sejmu, co trzy lata - Senatu i prezydenta. By zostać członkiem KRRiT, trzeba byłoby mieć co najmniej dwie rekomendacje wyższych uczelni lub stowarzyszeń twórczych.
Ustawa zrywa z zasadą nieodwoływalności członków rad nadzorczych mediów publicznych. Członek rady nadzorczej będzie mógł być odwołany w trakcie kadencji z tzw. ważnych powodów: rażącego naruszenia prawa, pozostawania w konflikcie interesów lub działania na szkodę spółki.
W myśl ustawy w miejsce poszczególnych ośrodków regionalnych TVP zostaną utworzone spółki.
Do odrzucenia prezydenckiego weta w Sejmie potrzeba większości 3/5 głosów, co przy obecności wszystkich 460 posłów wynosi 276 głosów. Koalicja PO-PSL ma w sumie 238 posłów.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.