Z najdalszych zakątków globu na ŚDM przyjadą młodzi, których los zmienił się na lepsze dzięki misjonarzom. Także tym z Polski. Niosąc Chrystusa - peryferie i wykluczenie przemieniają w miłość, akceptację i szansę…
Światowe Dni Młodzieży skupiają jak w soczewce nie tylko całe bogactwo i powszechność Kościoła, pokazują zarazem, jak Chrystus przemienia świat dzięki ludziom, którzy nie zawahali się Mu zaufać do końca. Często być może jest to syzyfowa praca, albo znikoma skala zmian skłania ku rozczarowaniu, jednak warto wrzucać w ziemię ziarna dobra, ufając, że prędzej czy później wydadzą swe owoce. Tak stało się w 1969 r. kiedy wśród trędowatych w Indiach rozpoczął pracę ks. Adam Wiśniewski. Odrzuconym przez społeczeństwo stworzył dom i dał im nadzieję. Pałeczkę po nim przejęła doktor Helena Pyz z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego. Od prawie 30 lat leczy, przygarnia, pociesza, a przede wszystkim, jak matka, obdarza ich miłością i troszczy się o swoich podopiecznych stwarzając im możliwość nauki, pracy, rozwoju. Rodzice wielu z nich utrzymywali swe rodziny z żebraniny i przeszukiwania śmietników, ich dzieci nie tylko umieją pisać i czytać, ale zdobywają też prestiżowe zawody. Myślę, że patrząc dziś na owoc wrzuconego przez siebie w indyjską ziemię dobra ks. Wiśniewski byłby dumny. To samo można powiedzieć o prowadzonym przez Siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża z Lasek ośrodku dla ociemniałych Jyothi Seva w Bangalurze. Młodzież z tych dwóch ośrodków wyrusza właśnie w drogę do Polski na ŚDM.
Są oni wykluczeni, ponieważ pochodzą z rodzin trędowatych lub są ociemniali. W oceanie hinduizmu stanowią kroplę chrześcijaństwa. Pierwszy raz w życiu zetkną się ze społeczeństwem bez kast i taką masą młodzieży wierzącej w Jezusa. W ich kraju konwersja na chrześcijaństwo jest urzędowo zakazana, a za wiarę wciąż giną tam ludzie. Są dumni z tego, że odwiedzą ojczyznę ludzi, którzy stworzyli im warunki do godniejszego życia. Potwierdzenie tych słów znajduję u Mary Sunity, która jasno mówi, że bezwarunkową miłość Jezusa czuje poprzez opiekę i miłość, jakie otrzymała od sióstr w ośrodku Jyothi Seva. – Wierzę, że to miłość Jezusa przyprowadziła mnie do tej szkoły, gdzie dano mi możliwość najlepszego wykształcenia oraz uformowano mnie jako szczęśliwą osobę, którą jestem dzisiaj. Wartości moralne, które tutaj poznałam, przyprowadziły mnie bliżej do Jezusa. Chcę się dzielić z innymi Jego miłością – mówi dziewczyna. Ten aspekt wdzięczności w spotkaniu z Polską jest nie do przecenienia. Wielu z tych młodych zupełnie niedawno przyjęło chrzest. Ta wyprawa życia może być dla nich otwarciem oczu na powszechność Kościoła, ale też na jego prężność i młodość. Dostrzeżeniem, że mimo różnic kulturowych, językowych, gorszego statusu materialnego mają wiele wspólnych cech, podobnych problemów i radości. Być może ci młodzi Hindusi nie znają historii Kościoła, mają braki w podstawowej katechezie, ale ich wiara jest bardzo świeża, aktywna i radykalna. Jest nieocenionym darem, z którym przyjeżdżają do Krakowa. Darem, po który warto sięgnąć.
P.S.
Młodzież z Indii zaprasza na piknik. Więcej informacji: http://www.jeevodaya.org/pl/aktualnosci/dni-mlodych-bez-granic,p480712501
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.