Pięć lat i sześć miesięcy więzienia - to wyrok za szpiegostwo przeciw Polsce wobec obywatela Białorusi Siergieja M. Po trwającym od czerwca 2008 r. tajnym procesie, Sąd Okręgowy w Warszawie uznał w środę, że M. za pieniądze chciał zdobyć tajne informacje o polskim MSZ. Obrona rozważy apelację.
Jawna była tylko sama sentencja wyroku - jego uzasadnienie sąd utajnił ze względu na tajemnicę państwową. Na poczet orzeczonej kary sąd zaliczył M. pobyt w areszcie od 25 listopada 2006 r., gdy go zatrzymano. Sąd zwolnił go też z kosztów sądowych oraz orzekł przepadek dowodów rzeczowych.
43-letniego dziś Siergieja M. zatrzymały na Litwie w listopadzie 2006 r. tamtejsze służby, na wniosek Polski, która potem zażądała jego ekstradycji. W 2007 r. zgodził się na to litewski sąd. Po wydaniu go przez Litwę, polskie sądy przedłużały areszt wobec M. Uzasadniono to tym, że materiał dowodowy uprawdopodobnia popełnienie czynu. Ponadto sądy brały pod uwagę surowość grożącej mu kary (od roku do 10 lat więzienia) oraz obawę utrudniania postępowania, tym bardziej, że "jako obywatel obcego państwa, nie ma on stałego miejsca pobytu w Polsce".
M. został oskarżony o "udział w wywiadzie Białorusi i działanie na szkodę Polski". Według prokuratury w Sopocie, mężczyzna "w latach 2005-2006 na terenie obcych państw nakłaniał obywatela Polski do działań na rzecz białoruskiego wywiadu przeciwko Polsce".
Podczas ogłaszania wyroku sędzia Piotr Schab (który orzekał jednoosobowo) ujawnił dokładne zarzuty aktu oskarżenia. I tak w 2005 r. w Mińsku M. zaproponował obywatelowi Polski Krzysztofowi G. (według "Polityki" - ówczesnemu konsulowi RP na Białorusi - PAP) płatne udzielanie informacji wywiadowi białoruskiemu. Siergiej M. chciał uzyskać od G. listę pracowników polskiego MSZ z numerami ich telefonów służbowych, spis osób mających wyjechać na placówki dyplomatyczne, szczegółowe informacje o kancelarii tajnej MSZ wraz z nazwiskami jej personelu i rozkładem pokoi oraz dokumenty MSZ nt. Rosji i Białorusi.
Według aktu oskarżenia, M. ustalił z G. tajny system łączności, a podczas spotkań w Pradze za obietnicę udzielenia mu żądanych informacji zapłacił G. 500 USD i 850 euro.
Wiadomo, że Siergiej M. odrzucał oskarżenia. Twierdził, że jest niewinny i padł ofiarą prowokacji Krzysztofa G. M. nic nie odpowiedział, gdy dziennikarz PAP spytał go po wyroku na sądowym korytarzu, czy jest winny.
Jak dowiedziała się PAP w źródłach sądowych, obrona wnosiła o uniewinnienie M.; prokurator domagał się wymierzenia kary więzienia.
Adwokat M. mec. Magdalena Bentkowska powiedziała, że wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku. "Decyzję, czy składać apelację, podejmiemy w kontekście nabycia przez mojego klienta prawa do przedterminowego, warunkowego zwolnienia z reszty kary" - oświadczyła. Nie chciała komentować wyroku.
Podczas ogłaszania wyroku był obecny konsul Białorusi, który odmówił PAP skomentowania sprawy.
W czerwcu br. tygodnik "Polityka" podał, że litewskie i białoruskie media ujawniły pełne dane osobowe głównego polskiego świadka, co może narażać go na niebezpieczeństwo. Według "Polityki", Krzysztof G. był pracownikiem wywiadu PRL; potem przejętym przez wywiad UOP i "świadomie posłużył on Agencji Wywiadu jako przynęta". Zdaniem tygodnika, jako konsul na Białorusi, G. podjął za wiedzą polskich służb specjalnych grę z M. Według "Polityki", świadek ten za sugestią polskiego wywiadu "ściągnął" M. do Wilna na spotkanie, gdzie go zatrzymano. Z powodu swej przeszłości G. nie został nagrodzony za akcję, w przeciwieństwie do szefów wywiadu Polski i Litwy, odznaczonych przez prezydentów obu państw - pisała "Polityka".
Najgłośniejszą w III RP, a zakończoną w sądzie, aferą szpiegowską ze służbami specjalnymi b. ZSRR była sprawa Marka Zielińskiego (majora MSW z lat 80.), który w latach 1981-93 współpracował z wywiadem wojskowym ZSRR, a potem Rosji. Zatrzymał go w 1993 r. w Warszawie UOP podczas wręczania materiałów szpiegowskich attache wojskowemu ambasady Rosji płk. Władimirowi Łomakinowi, którego potem wydalono z Polski. W 1994 r. Zielińskiego skazano na dziewięć lat więzienia.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.