W walce o stanowisko nowego sekretarza generalnego Rady Europy zmierzą się w najbliższy wtorek dwaj kandydaci, byli premierzy Polski i Norwegii: Włodzimierz Cimoszewicz i Thorbjoern Jagland.
Wybory nowego przywódcy Rady Europy miały pierwotnie odbyć się w czerwcu. Zostały jednak wtedy przełożone z powodu niezadowolenia części deputowanych, zwłaszcza Europejskiej Partii Ludowej (EPL), z zawężenia listy kandydatów tylko do dwóch nazwisk, i to obu wywodzących się z lewicy.
Według ustaleń prezydium Zgromadzenia Parlamentarnego RE, wybory mają się odbyć 29 września. Jak powiedział PAP przewodniczący polskiej delegacji w parlamencie RE Dariusz Lipiński (PO), jest więc "prawie pewne", że wybory zostaną przeprowadzone w tym właśnie terminie. Wprawdzie w poniedziałek parlamentarzyści RE mają prawo wycofać ów punkt z porządku obecnego posiedzenia, ale - jak podkreślił Lipiński - jest to bardzo mało prawdopodobne.
Jak potwierdził Lipiński, w poniedziałek późnym popołudniem dojdzie do spotkania dwóch kandydatów z największą frakcją Zgromadzenia Parlamentarnego RE, chadecką Europejską Partią Ludową. Każdy z kandydatów będzie miał pół godziny, by przekonać do swojej osoby członków EPL.
"Jest ważne, że w ogóle dojdzie do tego spotkania, gdyż początkowo EPL jakby bojkotowało lewicowych kandydatów, w tym zwłaszcza Cimoszewicza" - podkreślił Lipiński, dodając, że sam był inicjatorem takiej rozmowy z Polakiem i Norwegiem.
Jego zdaniem, spotkanie to jest szansą dla byłego polskiego premiera na podkreślenie swoich głównych atutów. Lipiński zaznaczył, że Cimoszewicz ma w odróżnieniu od Jaglanda doświadczenie w Radzie Europy, i to w dwóch różnych jej instytucjach: Komitecie Ministrów i Zgromadzeniu Parlamentarnym.
"Dla części delegatów powinno być argumentem na rzecz Cimoszewicza, że pochodzi on, inaczej niż Norweg, z kraju Unii Europejskiej" - dodał Lipiński.
W jego opinii Cimoszewicz ma też wyraźną wizję bliskich relacji UE z Radą Europy. Według szefa polskiej delegacji, wtorkowe głosowania pozostaje - jak to ujął - "kompletnym totolotkiem". Przyczyną jest tajność głosowania oraz to, że głosujący nie są związani dyscypliną wobec swoich partii czy narodowych rządów. "Każdy wynik głosowania jest możliwy" - przyznał Lipiński.
"Oficjalne deklaracje parlamentarzystów brzmią optymistycznie (dla Cimoszewicza), ale byłbym bardzo łatwowierny, gdybym w nie wszystkie wierzył" - zastrzegł. Według niego, dużo będzie zależeć od tego, jak - po poniedziałkowym spotkaniu Jaglanda i Cimoszewicza - podzielą się głosy parlamentarzystów EPL, stanowiących jedną trzecią Zgromadzenia.
W opinii Lipińskiego, delegaci z niektórych krajów mogą się kierować w głosowaniu solidarnością narodową, np. Niemcy zagłosują przypuszczalnie na Cimoszewicza, a Rosjanie - na Jaglanda, gdyż - jak powiedział Lipiński - wolą kandydata, który "słabiej zna Rosję".
Planowane pierwotnie na 23 czerwca wybory sekretarza generalnego Rady Europy przełożono na koniec września, gdyż większość w Zgromadzeniu Parlamentarnym RE opowiedziała się za wycofaniem głosowania z porządku dziennego w proteście przeciw - jak to określono - złamaniu procedur przez Komitet Ministrów. Delegaci mieli za złe Komitetowi wykluczenie z grona kandydatów szefów dwóch frakcji w Zgromadzeniu: belgijskiego chadeka Luca van den Brande i węgierskiego liberała Matyasa Eoersiego. Protestowali też przeciw wybraniu polityków związanych z tylko jednym, w tym wypadku lewicowym obozem.
Kandydatury Cimoszewicza i Jaglanda zatwierdził 12 maja w Madrycie Komitet Ministrów Rady Europy (ministrowie spraw zagranicznych 47 państw członkowskich). Komitet przekazał następnie listę proponowanych nazwisk Zgromadzeniu Parlamentarnemu RE. Zgromadzenie, które ma 636 członków - 318 przedstawicieli parlamentów krajowych i 318 zastępców przedstawicieli - wyłania nowego sekretarza generalnego w tajnym głosowaniu absolutną większością. W głosowaniu bierze udział maksymalnie 318 osób. Jeśli w pierwszej turze nie dojdzie do rozstrzygnięcia, to w drugiej zwycięski kandydat musi uzyskać poparcie względnej większości głosujących.
Szef Rady Europy jest wybierany na pięcioletnią kadencję. Powstała w 1949 roku Rada Europy z siedzibą w Strasburgu skupia 47 państw i zajmuje się przede wszystkim działaniem na rzecz ochrony praw człowieka, demokracji parlamentarnej i rządów prawa.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.