Minister sportu Mirosław Drzewiecki podał się w poniedziałek do dymisji w związku z nieprawidłowościami w pracach nad projektem ustawy o grach i zakładach wzajemnych. "Stoję przed wami z podniesionym czołem i żegnam się z pewnością, że - jeżeli dojdzie do wyjaśnienia sprawy - będziemy mogli się spotkać ponownie" - podkreślił w złożonym oświadczeniu.
Zapewnił, że zrobi wszystko, aby sprawa jego udziału w pracach nad tzw. ustawą hazardową została rzetelnie wyjaśniona.
"Podjąłem suwerenną, podkreślam suwerenną, decyzję. Chcę poinformować, że w poniedziałek składam na ręce pana premiera Donalda Tuska moją dymisję, ze skutkiem natychmiastowym" - podkreślił Drzewiecki w poniedziałek na krótkiej konferencji prasowej.
W oświadczeniu przekazanym dziennikarzom zaznaczył, że w swoim życiu nieraz przekonywał się, że za błędy, nawet te popełniane niechcący lub nieświadomie, trzeba płacić. "Tak jest w życiu i tak jest w polityce. Wierzę, że kiedy opadnie medialna wrzawa, kiedy wyjaśnione zostaną wszystkie okoliczności związane ze zmianami w ustawie hazardowej, okaże się, że oskarżany jestem niesłusznie. Jestem tego pewien. Dlatego zależy mi, aby postępowanie toczyło się naprawdę rzetelnie i tak szybko, jak to tylko możliwe" - napisał Drzewiecki.
Jak dodał, nie chce, aby opinia publiczna zapamiętała go jako polityka, który kurczowo trzyma się krzesła. "Nie chcę także, aby moja osoba była wykorzystywana jako wygodny pretekst do atakowania premiera, jego rządu i PO" - zaznaczył.
"Moja obecność w życiu publicznym zawsze wynikała z chęci służenia współobywatelom i zmieniania rzeczywistości, zgodnie z wyznawanymi wartościami. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin padło pod moim adresem wiele nieuprawnionych oskarżeń i bezzasadnych zarzutów. Poczekam na wyjaśnienie wszystkich okoliczności tej sprawy oraz rolę poszczególnych osób i instytucji. Wówczas wrócę i chętnie spojrzę w oczy dzisiejszym oszczercom" - czytamy w oświadczeniu Drzewieckiego.
Jak podkreślił, władza - także czwarta władza - oznacza wielkie uprawnienia, ale także, a może przede wszystkim odpowiedzialność.
Drzewiecki powiedział na konferencji prasowej, że najczęściej, gdy z rządu odchodzi minister, to opowiada o swoich osiągnięciach w resorcie. "Pewnie się spodziewacie, że będę mówił o tym, jak wielka jest odpowiedzialność za Euro 2012, Orliki, za rząd. To wszystko prawda, ja o tym mógłbym mówić godzinami, ale ja nie jestem tylko ministrem, ja przede wszystkim jestem człowiekiem. Mam jedno nazwisko, jedną twarz, jedną rodzinę i będę ich chronić za każdą cenę" - oświadczył Drzewiecki.
Zadeklarował, że jest gotowy tłumaczyć się przed każdą instytucją ze znajomości z biznesmenem Ryszardem Sobiesiakiem oraz "z artykułów, pism, uzasadnień". "Zrobię wszystko, aby cała sprawa była wyjaśniona rzetelnie, krok po kroku i najszybciej jak to jest możliwe" - podkreślił.
Podziękował też dziennikarzom za współpracę w ostatnich dwóch latach. "Dziękuję bardzo, do widzenia" - zakończył Drzewiecki, nie odpowiadając na pytania dziennikarzy.
Jeszcze na sobotniej konferencji prasowej - na której Drzewiecki tłumaczył się ze swojej roli w pracach nad tzw. ustawą hazardową - kilkakrotnie pytany o to, czy nie powinien odejść ze stanowiska odpowiadał, że zawsze jest do dyspozycji premiera. Szef rządu mówił później, że o losie swojego współpracownika zdecyduje po wtorkowym posiedzeniu rządu.
Drzewiecki to drugi prominentny polityk Platformy Obywatelskiej, który płaci stanowiskiem w związku z nieprawidłowościami w pracach nad tzw. ustawą hazardową. Według czwartkowej "Rzeczpospolitej" minister sportu, a także Zbigniew Chlebowski (który poza stratą stanowiska szefa klubu PO przestał również kierować sejmową komisją finansów) mieli lobbować w sprawie tej ustawy w interesie firm hazardowych. O skreślenie z projektu zapisu o dopłatach mieli zabiegać u polityków PO biznesmeni z Dolnego Śląska: Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek.
To druga dymisja w rządzie Donalda Tuska. 20 stycznia 2009 r. do dymisji podał się minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Dymisja został przyjęta.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.