- Nierówne szanse na rynku pracy, dyskryminacja kobiet w nauce, niewystarczająca ochrona przed przemocą - to zagadnienia, na które wskazała pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska, przedstawiając w piątek w Sejmie informację nt. polityki na rzecz równouprawnienia. Większość klubów uznała jej wystąpienie za kompromitację.
Radziszewska zaprezentowała informacje na temat sytuacji kobiet w wybranych obszarach życia, a także działania poszczególnych resortów na rzecz przeciwdziałania dyskryminacji. Dwugodzinne wystąpienie Radziszewskiej, podczas którego odczytała większą część przedstawionego na piśmie sprawozdania, wzbudziło wzburzenie nielicznie zgromadzonych w sali posłów. Kilkakrotnie usiłował je przerwać Tadeusz Iwiński (Lewica).
Za odrzuceniem informacji opowiedziały się kluby PiS, Lewicy oraz koła SDPL. Poparł ją jedynie klub PO; PSL nie wziął udziału w debacie.
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz (PO) podkreśliła, że dyskryminacja to problem trudny, bo wiele osób w społeczeństwie sobie go nie uświadamia i nie dostrzega. "Patriarchalne myślenie i stereotypowe przekonania dotyczące ról społecznych, przekonanie, że mężczyźni pomagają kobietom w obowiązkach domowych, a nie partycypują w nich w równym stopniu, przenosi się na grunt polityczny" - mówiła. Przypomniała, że dyskryminacja nie dotyczy tylko kobiet, coraz częściej mężczyzn dotyczy problem przemocy, są dyskryminowani również w sądach rodzinnych. "Jest jednak niewiele obszarów, w których dyskryminacja mężczyzn jest większa niż kobiet" - podkreśliła Kozłowska-Rajewicz.
Joanna Kluzik-Rostkowska (PiS) uznała wystąpienie Radziszewskiej za kompromitację. "Skompromitowała pani siebie, rząd i całą izbę; przykro mi, że musieli tego słuchać licznie zgromadzeni przedstawiciele rządu. Na szczęście, pani poseł Kozłowska-Rajewicz uratowała sytuację, w ciągu 10 minut lepiej przedstawiając to, co pani referowała przez dwie godziny" - powiedziała Kluzik-Rostkowska.
Wytknęła Radziszewskiej błędy merytoryczne w sprawozdaniu, m.in. jeśli chodzi o liczbę kobiet w rządze PiS. "Pod tą informacją mogą podpisać się także premierzy Kaczyński i Miller, bo informacja dotyczy działań na rzecz równouprawnienia w XXI wieku" - dodała. Podkreśliła, że wiele działań Departamentu na rzecz Kobiet, Rodziny i Przeciwdziałania Dyskryminacji w MPiPS przedstawionych w informacji miało miejsce w okresie, gdy to ona nim kierowała. "Nie życzę sobie zawłaszczania praw autorskich do przedsięwzięć, które nie są waszym udziałem" - zaznaczyła. Dodała, że obecnie DKR, który także ma kompetencje, by przeciwdziałać dyskryminacji, jest wyraźnie marginalizowany, co widać chociażby, patrząc na jego budżet.
Równie krytycznie oceniła informację rządu Izabela Jaruga-Nowacka (Lewica). "Nadal nie wiem, kto odpowiada za politykę równościową i przeciwdziałanie dyskryminacji. Resorty nie komunikują się ze sobą, widać, że ani rząd, ani pani tej problematyki nie rozumie. Ale pani klubowa koleżanka udowodniła w ciągu 10 minut, że doskonale rozumie i orientuje się w temacie" - powiedziała Jaruga-Nowacka.
Podkreśliła, że informacja pełna jest błędów merytorycznych. Przypomniała, że jej klub wnioskował o przedstawienie informacji na ten temat po tym, gdy Komisja Europejska zaskarżyła Polskę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości za niewdrażanie dyrektyw unijnych dot. równego traktowania. "Prosząc o tę informację, chcieliśmy się dowiedzieć, co Polska robi, by nie płacić kar i nie kompromitować się na arenie międzynarodowej. Nie oczekiwaliśmy przeglądu sytuacji kobiet i mężczyzn w Polsce" - mówiła Jaruga-Nowacka.
"Mam nadzieję, że pani minister zdaje sobie teraz sprawę, że równe traktowanie to nie są jakieś zachcianki Lewicy i fanaberie feministek. Teraz wie pani, że to wynika z konstytucji i prawa europejskiego" - dodała.
Również Zdzisława Janowska (SDPL) uznała wystąpienie Radziszewskiej za kompromitujące. "Są tu osoby, którym sprawy przeciwdziałania dyskryminacji nie są obce, bo od kilkunastu lat się tym zajmują. Pani odkrywa to, co my odkryłyśmy w latach 90., o co walczyłyśmy zanim jeszcze weszliśmy do UE. Premier, rekomendując panią na to stanowisko, przekreślił to, o co my przez tyle lat walczyłyśmy" - podkreśliła Janowska.
Odpowiadając na zarzuty posłów, Radziszewska podkreśliła, że przygotowując informację, potraktowała swoje zadanie bardzo poważnie. Przypomniała, że poprzednie rządy także nie poradziły sobie z problemem dyskryminacji. Krytykujące ją posłanki zaprosiła do współdziałania w zwalczaniu dyskryminacji.
W swoim wystąpieniu Radziszewska zwróciła uwagę m.in. na dyskryminację kobiet na rynku pracy, ich mniejsze zarobki, niewystarczający wpływ na naukę, niewielką reprezentację w związkach sportowych, brak ochrony przed przemocą, złe traktowanie ofiar przestępstw seksualnych. Zwróciła także uwagę na niewystarczający udział kobiet w procesie decyzyjnym.
Przypomniała zeszłoroczną nowelizację kodeksu pracy, która m.in. wzmocniła ochronę pracowniczą kobiet przebywających na urlopach macierzyńskich i wychowawczych, wskazała na działania resortu sprawiedliwości, mające na celu lepszą ochronę ofiar przestępstw, działania Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które doprowadzić mają m.in. do uelastycznienia reżimów czasowych w prowadzeniu kariery naukowej dla osób korzystających z urlopów macierzyńskich i wychowawczych. Poinformowała o tym, że resort obrony wprowadził do ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych zapis umożliwiający otrzymanie urlopu wychowawczego, dla żołnierzy obojga płci, w takim wymiarze, jak stanowią przepisy Kodeksu pracy.
Wskazała także na liczne projekty i kampanie organizowane przez instytucje państwowe, samorządy i organizacje pozarządowe, które miały na celu przeciwdziałanie dyskryminacji i wyrównywanie szans.
Wśród rekomendacji zawartych w informacji rządu znalazły się m.in. uchwalenie ustawy, która w pełni wdroży unijne dyrektywy antydyskryminacyjne, szkolenia w zakresie przeciwdziałania dyskryminacji dla pracowników ministerstw i administracji centralnej, przeciwdziałanie przemocy w rodzinie, podjęcie działań na rzecz pełnego i równego udziału kobiet w instytucjach władzy krajowej, samorządowej, sądowniczej oraz instytucjach międzynarodowych, zwiększenie wysiłków na rzecz zwalczania stereotypów i postaw dyskryminujących kobiety, a także restrukturyzacja rynków pracy w celu otwarcia ich na osoby wychowujące dzieci poprzez m.in. upowszechnianie elastycznych form czasu pracy oraz rozwój rynku usług wspierających godzenie życia zawodowego z rodzinnym, a tym samym promocji partnerskiego modelu rodziny.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.