Prezes PiS Jarosław Kaczyński, odnosząc się do decyzji prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w sobotę podpisał akt ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego, powiedział, że jest ona wyrazem konsekwencji w marszu drogą, która została przyjęta przez PiS w 2004 roku.
Prezes PiS przypomniał, że wtedy PiS zdecydował się poprzeć akcesję Polski do Unii Europejskiej, pomimo różnych zastrzeżeń, ale uznając, że Polska musi być w Europie. "A dzisiaj być w Europie to być w Unii Europejskiej" - mówił.
Jego zdaniem, każdy kto namawiał prezydenta do podpisania Traktatu przed decyzją Irlandii, "domagał się, żeby prezydent uznał Polskę za kraj niesuwerenny". Bo - jak dodał - skoro nie liczy się głos Irlandii, to nie liczy się także głos Polski. "Czyli mówąć krótko, najbardziej podstawowe decyzje mogą być podejmowane bez polskiej zgody" - mówił. Jak podkreślił, na to zgody nie było i być nie mogło.
W sobotę w południe prezydent w obecności m.in. szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso, przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka, premiera przewodniczącej obecnie UE Szwecji Fredrika Reinfeldta, premiera Donalda Tuska podpisał akt ratyfikacji Traktatu z Lizbony.
Organizacja wspiera mieszkańców tego terenu za pośrednictwem Caritas Jerozolima.
W środę odbyło się kilka pogrzebów ofiar, wśród których były całe rodziny.
Na to trzydniowe, międzynarodowe spotkanie przybędzie ok. 30 osób z Polski.