Piłę odwiedził - w swoje imieniny - o. Leon Knabit, znany benedyktyn z Tyńca.
Zakonnik o wielkiej pogodzie ducha i niespożytej energii, autor 40 książek, spotkał się 10 listopada z pilanami w Audytorium Maximum Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. W spotkaniu uczestniczyło ok. 300 osób.
Spotkanie rozpoczął - jako prezent dla solenizanta - krótki koncert gongów i mis tybetańskich.
- Pytają mnie, na jakie pytania nie znam odpowiedzi - mówił o. Leon z typową dla siebie dozą humoru. - Nie wiem, co myślała Clinton, gdy wygrał Trump. Nie jestem prorokiem. Jestem zwyczajnym człowiekiem. A że mam takie, a nie inne powołanie... Przecież każdy z nas ma takie, jakie mu pomoże zdobyć złoty medal - niebo.
 Tomasz Borysewicz			
				O. Leon Knabit		
W tym niezastąpiona jest, według o. Knabita, modlitwa. - Dla mnie jest ona wciąż wyzwaniem. Od prawie 63 lat jestem księdzem, a nadal  uważam, że nie potrafię się modlić. Uważam, że zamiast klepać cały Różaniec, lepiej odmówić jedną dziesiątkę ze skupieniem. Odklepana modlitwa nie daje siły duchowej - powiedział zakonnik, zastrzegając zarazem, że modlitwa to sprawa indywidualna. I zaapelował, żeby przede wszystkim być sobą. - Nie mamy być Matką Teresą, Janem Pawłem II. Mamy być Janką Kowalską, Marią Nowakówką, czyli sobą! Więcej dystansu do siebie! Im prościej, tym lepiej. Nie chodzi tu o prostotę fizyczną, chociaż ja zresztą jestem prosty i chudy jak semafor - żartował.
 
					Tomasz Borysewicz			
				O. Leon Knabit		
W tym niezastąpiona jest, według o. Knabita, modlitwa. - Dla mnie jest ona wciąż wyzwaniem. Od prawie 63 lat jestem księdzem, a nadal  uważam, że nie potrafię się modlić. Uważam, że zamiast klepać cały Różaniec, lepiej odmówić jedną dziesiątkę ze skupieniem. Odklepana modlitwa nie daje siły duchowej - powiedział zakonnik, zastrzegając zarazem, że modlitwa to sprawa indywidualna. I zaapelował, żeby przede wszystkim być sobą. - Nie mamy być Matką Teresą, Janem Pawłem II. Mamy być Janką Kowalską, Marią Nowakówką, czyli sobą! Więcej dystansu do siebie! Im prościej, tym lepiej. Nie chodzi tu o prostotę fizyczną, chociaż ja zresztą jestem prosty i chudy jak semafor - żartował.
Jedną z recept na dobre i Boże życie jest, według o. Leona, wykreślenie ze swojego słownika wyrazu „obcy”. - Trzeba widzieć drugiego człowieka. Szukać wspólnie prawdy, nie wywyższać się. Nie żyd, nie terrorysta, ale człowiek. Nie można mówić, że ktoś jest obcy - przestrzegał benedyktyn. Nie odbiegał też od bieżących tematów, jak np. właśnie kwestia imigrantów, Trybunał Konstytucyjny, obecny rząd, laicyzacja czy Unia Europejska. - Ludzie dyskutują ze sobą, kłócą się. Żyją, jakby Boga nie było. Stąd te wszystkie spory. Bez Pana Boga nigdzie nie zajedziemy - podsumował.
Dwugodzinne spotkanie zakończyły błogosławieństwo oraz gremialne odśpiewanie„Życzymy, życzymy” ojcu Leonowi.
		
			aktualna ocena |   |
			głosujących |   |
		
		
			 Ocena |
			bardzo słabe |
			słabe |
			średnie |
			dobre |
			super |
 Ocena |
			bardzo słabe |
			słabe |
			średnie |
			dobre |
			super |
		
	
 
						
					
				 
						
					
				"Jestem trochę niechętny, aby o tym mówić, bo nie chcę zabrzmieć kaznodziejsko. Ale..."
 
						
					
				 
						
					
				 
						
					
				Pełny tekst przemówienia podczas Jubileuszu Świata Wychowania.