publikacja 11.11.2016 14:42
Piłę odwiedził - w swoje imieniny - o. Leon Knabit, znany benedyktyn z Tyńca.
Zakonnik o wielkiej pogodzie ducha i niespożytej energii, autor 40 książek, spotkał się 10 listopada z pilanami w Audytorium Maximum Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. W spotkaniu uczestniczyło ok. 300 osób.
Spotkanie rozpoczął - jako prezent dla solenizanta - krótki koncert gongów i mis tybetańskich.
- Pytają mnie, na jakie pytania nie znam odpowiedzi - mówił o. Leon z typową dla siebie dozą humoru. - Nie wiem, co myślała Clinton, gdy wygrał Trump. Nie jestem prorokiem. Jestem zwyczajnym człowiekiem. A że mam takie, a nie inne powołanie... Przecież każdy z nas ma takie, jakie mu pomoże zdobyć złoty medal - niebo.
O. Leon Knabit Tomasz Borysewicz
Jedną z recept na dobre i Boże życie jest, według o. Leona, wykreślenie ze swojego słownika wyrazu „obcy”. - Trzeba widzieć drugiego człowieka. Szukać wspólnie prawdy, nie wywyższać się. Nie żyd, nie terrorysta, ale człowiek. Nie można mówić, że ktoś jest obcy - przestrzegał benedyktyn. Nie odbiegał też od bieżących tematów, jak np. właśnie kwestia imigrantów, Trybunał Konstytucyjny, obecny rząd, laicyzacja czy Unia Europejska. - Ludzie dyskutują ze sobą, kłócą się. Żyją, jakby Boga nie było. Stąd te wszystkie spory. Bez Pana Boga nigdzie nie zajedziemy - podsumował.
Dwugodzinne spotkanie zakończyły błogosławieństwo oraz gremialne odśpiewanie„Życzymy, życzymy” ojcu Leonowi.