Pracująca w Norwegii polska lekarka dr Katarzyna Jachimowicz została wyrzucona z pracy za odmowę zakładania pacjentkom wkładek wczesnoporonnych. W sądzie w Notodden ruszył proces, w którym domaga się ona uszanowania jej wolności sumienia.
Gdy w 2008 r. dr Jachimowicz rozmawiała z gminą Sauherad (w regionie Telemark, niedaleko Oslo) o objęciu posady lekarza rodzinnego w miejscowej przychodni, od razu zaznaczyła, że nie będzie kierować pacjentek na aborcję ani zakładać im domacicznych wkładek wczesnoporonnych. Przyszły pracodawca przystał na to. Było to zgodne z ówczesnym prawodawstwem. Później jednak w prawie norweskim całkowicie zniesiono klauzulę sumienia w medycynie rodzinnej, a dr Jachimowicz został zwolniona z pracy.
Jej odmowa wydawania skierowań na aborcje nie jest przedmiotem procesu, ponieważ norweskie prawo bezsprzecznie ją dopuszcza. Chodzi tylko o kwestię zakładania tzw. spiralek. Ich działanie jest wczesnoporonne. Dlatego można je uznać za rodzaj wczesnej aborcji.
Håkon Bleken, adwokat dr Jachimowicz, zwrócił uwagę, że nie zakładała ona pacjentkom spiralek, bo nie miała takiej umiejętności. Nie chciała i nie chce jej nabyć, ale też prawo norweskie tego od niej nie wymaga. Zgodnie z nim, lekarz rodzinny może wykonywać 54 rodzaje świadczeń. Wystarczy jednak, jeśli potrafi wykonać 30 spośród nich. Dr Jachimowicz spełnia to wymaganie. Potrafi nawet wykonywać drobne zabiegi chirurgiczne oraz zastrzyki dostawowe. Ponadto, żadna z jej pacjentek nie skarżyła się na nią. Jeśli chciała założenia spiralki, szła do innego lekarza rodzinnego albo do specjalisty ginekologa. Nie było więc konieczności łamania sumienia lekarki, by pacjentki uzyskiwały żądane świadczenia.
Adwokat strony przeciwnej Frode Lauareid dowodził, że gmina, która jest właścicielem przychodni, miała prawo nakazać jej zdobycie umiejętności zakładania spiralek. Dodał, że polska lekarka nie musi nauczyć się wykonywania wszystkich procedur przewidzianych dla lekarzy rodzinnych, ale powodem odmowy nie może być sprzeciw sumienia. Powołał się na idącą w tym kierunku interpretację, wydaną przez jedną z agend norweskiego Ministerstwa Zdrowia. Porównał stanowisko dr Jachimowicz do zachowania fryzjerki ze Stavanger, która odmówiła obsłużenia muzułmanki.
Norwescy dziennikarze relacjonujący proces twierdzą, że jest on w ich kraju postrzegany przede wszystkim przez pryzmat kobiecych praw, do których Norwegowie zaliczają także możliwość korzystania z wkładek domacicznych. Sympatia społeczna nie lokuje się więc po stronie polskiej lekarki. Zarazem akceptowane jest przyznawanie prawa do odmowy służby wojskowej z bronią w ręku. Skoro sprzeciw sumienia jest wystarczającym argumentem, by zwolnić z obowiązku zabijania uzbrojonych wrogów ojczyzny, to dlaczego nie miałby być dostatecznym powodem, by pozwolić lekarce na odmowę udziału w zabijaniu bezbronnych, nienarodzonych dzieci? – To dobre pytanie – przyznał jeden z żurnalistów.
Rozprawy w procesie dr Jachimowicz potrwają do środy. Wydanie wyroku spodziewane jest za kilka tygodni.
"Gość Niedzielny" będzie szeroko informował o tej sprawie. W tym celu do Norwegii udał się autor niniejszego tekstu.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.