Śledztwo dotyczące wypadku w Oświęcimiu zostanie przedłużone na kolejne trzy miesiące.
"Przedłużenie śledztwa na kolejne trzy miesiące jest spowodowane koniecznością przeprowadzenia dalszych czynności procesowych" - potwierdził informacje PAP prok. Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Do wypadku doszło w piątek 10 lutego w Oświęcimiu. Jeszcze tego samego dnia na miejscu wypadku wykonano niezbędne czynności, ale formalnie śledztwo prokuratura wszczęła w poniedziałek 13 lutego.
13 maja upływa trzymiesięczny termin prowadzenia śledztwa, o którym mówi prawo karne. Jak zapowiadała krakowska prokuratura, zakończenie śledztwa planowane jest do końca czerwca.
Kodeks postępowania karnego wskazuje w art. 310, że śledztwo powinno być ukończone w ciągu 3 miesięcy, a uzasadnionych wypadkach okres śledztwa może być przedłużony na dalszy czas, nie dłuższy jednak niż rok. Następnie - w szczególnie uzasadnionych wypadkach - właściwy prokurator nadrzędny może przedłużyć jego okres na dalszy czas oznaczony.
Prowadzący sprawę prokuratorzy zakończyli w piątek ponowne przesłuchania funkcjonariuszy BOR. Trwają ustalenia terminów, w których przesłuchani zostaną pozostali dwaj funkcjonariusze, tj. kierowca i szef ochrony premier. Jak informował PAP prok. Dratwa, przesłuchania te odbędą się w tajnych kancelariach prokuratur, których siedziby są najbliższe miejsc zamieszkania świadków.
Po raz pierwszy funkcjonariuszy BOR przesłuchano jeszcze w dniu wypadku. W ponownym przesłuchaniu prokuratura koncentruje się głównie na kwestiach dotyczących procedur bezpieczeństwa w poruszaniu się kolumn rządowych, dlatego przesłuchania odbywają się w kancelarii tajnej. Uczestniczy w nich obrońca podejrzanego o spowodowanie wypadku Sebastiana K.
Na 9 maja prokuratura zaplanowała przesłuchanie ostatnich trzech świadków w Prokuraturze Rejonowej w Oświęcimiu. Wśród nich znajdują się dwie osoby z poradni odwykowej, zlokalizowanej nieopodal miejsca wypadku. Kolejny świadek to osoba, która widziała przejazd kolumny rządowej.
W ramach śledztwa trwa także analiza materiałów wideo z miejsca wypadku, w ramach której ustalani są ewentualni świadkowie. Jak informował PAP prok. Dratwa, "zeznania niektórych świadków wskazują na to, że na miejscu wypadku za samochodem seicento mógł się ustawić jakiś inny samochód". Samochód ten mógł zostać przekierowany w inne miejsce, by udostępnić miejsce samochodom uprzywilejowanym, tj. pogotowiu i policji. "Poszukiwania tego samochodu i kierowcy trwają, nie mamy ustalonej marki ani koloru" - powiedział prok. Dratwa.
Prokuratura zapowiadała także, że wystąpi o kolejną ekspertyzę dotyczącą stanu zdrowia poszkodowanego w wypadku szefa ochrony premier i doznanych przez niego obrażeń.
Zeznania wszystkich świadków i cały zgromadzony materiał dowodowy zostaną przekazane biegłym, którzy na tej podstawie sporządzą opinię - rekonstrukcję przebiegu wypadku.
Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.
W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż 7 dni, odnieśli premier i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony Beaty Szydło. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia. Beata Szydło do 17 lutego przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie.
14 lutego prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień. Śledztwo w tej sprawie prowadzi zespół trojga prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Nadzór nad śledztwem sprawuje Prokuratura Regionalna w Krakowie.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.